Skacz!


"Ty, któraś złamała przysięgę i zerwała przymierze" (Ez 16). Myśląc o sobie, a pisząc ogólnie stwierdzam, że wiele razy człowiek zrywa przymierze z Bogiem. Łamanie Przykania tego czy owego, pokazuje, że wybieram sposób życia różny od tego, jaki Pan mi proponuje. Czy złapałeś się na tym, że łamiesz Prawo Boże i widzisz w swoim życiu negatywne tego skutki? Co powoduje, że odstępujemy od Pana? No tak, najprościej jest powiedzieć: "jesteśmy kuszeni, ulegamy pokusie i wchodzimy w grzech". Dlaczego człowiek odstępuje od Pana i ulega pokusie, szczególnie, jeśli wie, że być przy Panu jest najlepszym rozwiązaniem, a chwilowa słodycz pokusy zawsze kończy się źle, kończy się życiową przykrością. Dlaczego człowiek wybiera życie banity, życie niewolnika, a nie wolnego? Co jest lepsze bycie niewolnikiem czy wolnym? Jeśli wolnym, to, dlaczego ta łatwo się z tej wolności rezygnuje i tak nieudacznie o tę wolność walczy?

Wiele katedr, znaczniejszych kościołów nie ma umiejscowionego tabernakulum w centrum, tylko gdzieś jest wąskie przejście do nawy bocznej gdzie jest ukryty Pan. Nie dyskutuję w tym momencie z całą tradycją sakralną, bo nie o umiejscowienie tabernalukum mi tutaj chodzi, tylko o obecne funkcjonowanie wielu kościołów. Zastanawia mnie tylko fakt, że cały kościół jest przeznaczony do oglądania obrazów i robienia zdjęć, a na modlitwę, przeznaczona jest mała klitka. Zestawienie jest takie, dom Boży przestaje być domem modlitwy, a staje się rzeczywistością muzealną.

Grzech to taka bariera w kościele, która stanowi zaporę w przedostaniu się do Jezusa. Rozwiązaniem tego problemu jest albo wycofać się ze stwierdzeniem, że widocznie tak już musi być albo przeskoczyć tę zaporę i iść dalej i zbliżyć się do Niego i przepełniać się Jego bliskością. Pierwsze rozwiązanie daje święty spokój, drugie jest ryzykowne, możesz się narazić. Podobnie jest w życiu duchowym, zgoda na grzech jest rozwiązaniem pozornie łatwiejszym, jest takim wycofaniem się i staniem na dystans od Jezusa, a sakrament, stanowi przeskok przez barierkę.

Pan mówi „przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię” w innym miejscu mówi „zbliżcie się do Mnie, zobaczcie, że to Ja jestem”.

Prawdziwa wolność, która jest w Kościele Katolickim nie mieści się w głowie hippisa czy punka, płytkiego pobożnisia, czy wrogo nastawionego rzekomego agnostyka czy ateisty. Tutaj, by być blisko Chrystusa to dopiero trzeba odwagi, wyłamywania się schematom.Ksiądz Jerzy Popiełuszko, ten to dopiero potrafił skakać i innych uczył tego samego. A Franciszek? Wyczynowcy. Każdy święty nieźle skakał! Skok przez barierkę to przełamywanie modnych schematów: „Bóg tak Kościół nie”, „kościół do lamusa” itd. Warto przeskakiwać również takie barierki, bo one są dla mięczaków. Nie bój się skakać przez barierkę, nawet, jeśli mieliby cię ścigać. A więc skok przez barierkę…

Komentarze

Palabra pisze…
No tak. Tylko że historycznie - o ile wiem - tabernakulum na początku w kościołach w ogóle nie było, było w zakrystiach, potem zostało przesunięte i wepchnięte na środek, w centrum kościoła. Podczas gdy centrum ma być ołtarz. Owszem, tabernakulum powinno być jak najbardziej widoczne - mnie najbardziej przekonuje pomysł z transeptem jako miejscem na Najświętszy Sakrament - jednakże nie musi być w centrum
Ale mi w wypowiedzi nie chodziło o miejsce tylko o rzeczywistość, a więc, że przestrzeń kościoła jest po to by ją zwiedzać i fotografować, a na modlitwę przeznacza się małe miejsce. Tak jak to zaznaczyłem, nie polemizuję z z tradycją tylko ukazuję współczesne funkcjonowanie kościołów nie jako miejsc kultu, ale objektów muzealnych (szczególnie w zachodniej Europie). Jak najbardziej w centrum akcji liturgicznej jest ołtarz. Ja mówię o czymś innym, o przeznaczeniu światyni, czemu kościół ma służyć, zwiedzaniu czy modlitwie. Natomiast to porównanie odnośnie umiejscowienia tabernakulum stanowiło pewien wstęp do dalszych rozważań, to tak po krótce, myślę, że pomimo haotyczności zasygnalizowałem, o co mi chodzi.
owieczka pisze…
Czy tylko jeden skok przez barierkę ? Myślę, że to cały bieg przez płotki :) a płotki różne; większe i mniejsze.
Jak widzę piękne zabytkowe katedry ( szczególnie gotyckie )to podziwiam ich piękno i odwagę budowniczych, ale zaraz smutek ... bo Bóg w nich już nie mieszka. Służą bardziej do podziwiania, a nie do rozmowy z Bogiem. To dopiero radość widzieć je wypełnione po brzegi, jak ongiś w średniowieczu bywało :)
Nasze kościoły nie są wprawdzie tak piękne, ale za to pełne ... :)
Pozdrowienia z Ojczyzny :)
Obserwując Kościół w Belgii, myślę sobie, że Pan Jezus mieszka tu jak w pierwszych chwilach po narodzeniu. Ta rzeczywistość Kościoła w Belgii przypomina mi żłób, kiepskie miejsce, mało godne, a jednak Pan Jezus nie pogardził żłobem, nie gardzi też Belgią
owieczka pisze…
Masz rację, mieszka ...NA PEWNO. Tylko może smutniej, jeżeli mniej osób to widzi. Dużo pracy przed Bratem, ale pewnie i owoców będzie też dużo... :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Każdy ogrodnik wie, że przy owocach trzeba się nachodzić. Na razie jestem w fazie początkowej, dopiero co ujrzałem ziemię, którą trzeba będzie uprawiać, oj dużo czasu trzeba będzie i Bożego spojrzenia na to wszystko, bo po ludzku bycie tutaj jest bez sensu, marnowanie czasu, ale po Bożemu rzeczywistość bycia tutaj nabiera głębszego, dojrzalszego wymiaru. Dzięki za krzepiące słowo

Popularne posty