Muzyka której słucham






Od kiedy pamiętam zawsze lubiłem słuchać muzyki, a od kiedy nauczyłem się grać na gitarze, ten instrument na stałe zadomowił się w rytmie mojej codzienności. Muzyka, której słuchałem i słucham mieści w sobie różne gatunki i odmiany, jednak mam swoje dwa ulubione, którymi są rock i reggae. Nie zawsze byłem zakonnikiem. Wychowałem się w konkretnym środowisku ludzi, z którymi odkrywaliśmy nowe zespoły muzyczne, bądź pierwszy raz słyszeliśmy utwór, który ktoś kiedyś skomponował. Z rodzajem słuchanej muzyki wiązał się oczywiście rodzaj ubrania no i koniecznie długie włosy. Wszystko to wpisywało się w codzienność młodego człowieka chodzącego do "podstawówki" później do liceum. Niektórych zespołów już nie słucham, natomiast niektórych muzyka nieustannie gości w moich uszach. Są zespoły, z których światopoglądem nie zgadzam się. Nie mniej uważam, że wielu ludzi na świecie ma niesamowite wyczucie muzyczne, wyczucie artystyczne. Jest u nich jakaś niesamowita wrażliwość duszy, którą potrafią przemienić w dźwięki. Dlatego muzyka, której słucham, to najczęściej utwory, które w pewien sposób odpowiadają mojej wrażliwości. Muzyka jest wyrazem tego, co się czuje, co w człowieku siedzi. Muzyka jest w stanie wyrazić wszystkie uczucia, np. zachwyt, gniew, rozpacz, wzruszenie, smutek, zazdrość, zakochanie, itp. W zależności od tego, jakie w człowieku drzemią uczucia, takie także są dźwięki i melodie. Z muzyką jest jak z uczuciami, jeśli nad nią nie zapanujesz to ona zapanuje nad tobą. Nie zapanujesz nad gniewem, to powiesz lub zrobisz rzeczy, które mogą skrzywdzić drugiego człowieka. Wiemy o tym dobrze, sam się czasem na tym łapię. Jeśli nie zapanuję nad moim smutkiem, to on będzie trzymał mnie w swoich szponach i pozostawi w rozpaczy. Uczucia są jak fale morskie, na których nasza dusza pływa. Trzeba uważać, bo te fale mogą przewrócić łódź i wtedy możesz w swoich uczuciach się utopić, wyalienować ze środowiska, popadając przy tym w rozpacz, agresję, autodestrukcję. Tak samo jest z muzyką, której słuchasz, trzeba uważać, aby to czego się słucha nie zniewoliło duszy, nie stało się bożkiem. Muzyka bardzo często stanowi dla mnie balsam, pewnego rodzaju duchowe wytchnienie. Muzyka pozwala mi wypocząć i zrelaksować się. Muzyka uwalnia duszę z duchowych paraliżów, ale muzyka nie zastąpi modlitwy, szczerej rozmowy z Nim, czyli relacji, w której naczelne miejsce ma milczenie. Dzięki milczeniu na zewnątrz zaczynam słyszeć to co we mnie siedzi, co mnie lęka, przed czym uciekam. Dzięki milczeniu mogę dostrzec te bożki, do których mnie niewolniczo coś ciągnie. Przede wszystkim dzięki milczeniu słyszę dźwięki z wnętrza mojej duszy i widzę  czy jest to spokój i harmonia czy lękowy paraliż i destrukcja.

Komentarze

Anonimowy pisze…
Dobre! a tak na marginesie to wiem kto zrobił te dwa zdjęcia ;-) tak trzymaj przemq z pisaniem to jest to! pozdro
No wiadomo kto zrobił te 2 zdjęcia: Marcin Rasta Radomski, czyli ziom. Pozdrawiam ciebie ziom.
sledzik pisze…
Ojciec klasa! tak trzymać :)
cieszę się z tego bloga ,świetny tekst o muzyce i uczuciach i wogóle,Szczęśc Boże Brother
Dzięki sister za wsparcie, fajnie że komuś to pomaga

Popularne posty