Kłamstwo, za którym kryje się brutalna rzeczywistość grzechu
Od początku człowiek jest bezczelnie oszukiwany, "robiony w konia". Spożyje owoc, na pewno nie umrze, tylko trochę nie posłucha Boga, tylko trochę przybliży się do zła. Jeszcze nic złego się nie stanie. Jacy my często jesteśmy głupi. Jaki ja często jestem głupi. W chwili pokusy, nie bierze się pod uwagę faktu, że odrobina kwasu zakwasza całe ciasto. Małe dotknięcie bestii, grozi śmiertelnym niebezpieczeństwem.
Dotknięcie moralnego zła, grozi infekcją duszy. Człowiek zazwyczaj zdaje sobie sprawę z choroby, gdy jest już za późno, kiedy jest już zainfekowany, osłabiony, wewnętrznie zraniony, moralnie poniżony. Wówczas często przychodzi żal, chęć poprawy, skrucha i pragnienie oczyszczenia. Ale gdy jest się już uzdrowionym w Sakramencie Pokuty i Eucharystii, kiedy nic już nie dolega, wówczas przychodzi moment, gdy na horyzoncie, na nowo pojawia się możliwość dotknięcia przyjemnego zła i zarażenia się (moment pokusy) wirusem (grzechem).
Mądry po szkodzie, dlaczego nie wcześniej?
Komentarze
Chyba wszystko rozbija się o wolną wolę człowieka i oto, że nie znamy często drugiej strony medalu...
Jeżeli kilka razy sie przekonasz co tam jest po drugiej stronie to wtedy juz wiesz i można się obronić, ale i to nie zawsze działa...