Sługa Łk 17,7-10


Ja zazwyczaj uważałem, że Jezus w tej Ewangelii mówi tylko o tym, jak apostołowie mają postępować, tymczasem On mówi o tym, co sam czyni.

"Przygotuj mi wieczerzę"
Daj mi jeść. Człowiek nawet podświadomie chce być duchowo nakarmiony. Bardzo wielu duchowych anorektyków umiera z głodu Boga, z głodu prawdziwej, a nie pozornej miłości. Bardzo często mamy dosyć niezdrowej żywności grzechu i pragniemy głębią swojej istoty nasycić się czymś konkretnym, czymś co wzmacnia, czymś co uśmierza głód duszy i daje spokój.

"Przepasz się"
Przygotuj się. Kiedy jesteśmy głodni, nie lubimy zwlekania, gdy potrzebujemy Boga, chcemy żeby od razu zadziałał, od razu interweniował, natychmiast zaspokoił naszą potrzebę. Takie nastawienie powoduje, że zaczynamy traktować Pana przedmiotowo. Jest On nam potrzebny tylko po to, by rozwiązać nasz problem. Wtedy tak na prawdę nie interesuje nas to co mówi, jaka jest Jego wola, ma tylko zrobić to co sobie życzymy i tyle. Gdy już wszystko wykona, staje się "Bogiem nieużytecznym", odkładamy Go na inną okazję. Taki "Bóg kelner", który ma nam tylko podawać łaskę, pobierać opłatę modlitwy i niech sobie wraca na zaplecze, gdzie jest Jego miejsce.

"Usługuj mi aż zjem i napiję się"
Bądź do mojej dyspozycji, zapewnij mi wszystko czego potrzebuję. Hierarchia wartości jest taka: "Ja" i mój Sługa Jezus. Skądinąd niejest to hybiona logika. Popatrzmy jednak na nasze modlitwy, jakże wiele jest tam próśb, oczekiwań wobec Boga, a jak mało wdzięczności za to, co jest. Najczęściej skupiamy się na tym czego nie mamy i nie zauważamy tego wszystko co posiadamy, życie, wzrok, słuch. No właśnie, czy przynajmniej raz w miesiącu dziękuję Bogu za to że żyję, cieszę się pięknem pogody, że słyszę piękno muzyki, że mogę normalnie kontaktować się z drugim człowiekiem, widzę go i słyszę. Owszem, w Ewangelii Mateusza słyszymy: "Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię" i to jest prawda, że Jezus przyszedł na ten świat by nam pomagać, by nas leczyć, by nam przywracać wolność. Tylko my zapominamy o tym, że On to czyni, nie widzimy tego co już uczynił w naszym życiu, bardzo często nie jesteśmy wdzięczni. Bardzo często ja nie jestem wdzięczny.

"Czy dziękuje słudze za to, że wykonał to, co mu polecono?"
Sługa nie oczekuje wdzięczności, bo czyni to co powinien. Jezus działa bezinteresownie, chce po prostu nam pomóc. Gdyby natomiast spojrzeć na to zdanie trochę inaczej, czy ja, czy moje życie jest wdzięcznością wobec Pana za to, co każdego dnia czyni dla mnie? Czy moje życie jest uwielbieniem Boga, czy jestem chwałą Boga? Czy autentycznie jestem człowiekiem żyjącym? Myślę, że wielu z nas nie dziękuje Bogu, ponieważ za bardzo nic od Niego nie otrzymaliśmy. Nie otrzymaliśmy dlatego, bo nie prosiliśmy. Nie prosilimy dlatego, ponieważ nie wierzylimy,że możemy otrzymać. Nie wierzyliśmy dlatego, ponieważ nie mielimy w sobie łaski. Nie mieliśmy w sobie łaski, poniewż nie żyliśmy sakramentalnie. Nie żyliśmy sakramentalnie, bo bardziej ukochaliśmy grzech niż Jezusa. Stąd nasuwa sie prosty wniosek: nic nie otrzymujesz od Pana, ponieważ Go nie kochasz!

"Słudzy nieużyteczni jesteśmy"
Czy Jezus jest dla mnie nieużytecznym Sługą? Czy chcę, aby coś dla mnie zrobił? Czy Jezus-Sługa w moim życiu jest dla mnie "pożyteczny"? Czy Ma wiele do zrobienia w moim życiu czy może nie musi nic robić?

Komentarze

Anonimowy pisze…
dzięki ziom za strawę "jak Orzeł spadasz na zdobycz" takie jest Słowo! niepojęte jest to, że im bardziej jestem niewdzięczny tym bardziej ON mnie kocha...i weź tu zrozum to...
Ja zauważam że wobec siebie, wobec własnych oczekiwań trzeba mieć dużo cierpliwości by nie utonąć w wirze doczesności. Po prostu ważne by ocalić swoją wolność przed intruzami z zewnątrz ale też intruzem, którym sam jestem dla siebie. Trochę filozoficznie. W całym tym świecie, jesteśmy tacy mali, wobec Niego kimże my jesteśmy, żebyśmy mogli fikać? Tylko spokój nas uratuje, jak to ktoś powiedział i trzeba pielęgnować ten spokój na zewnątrz i wewnątrz.

Popularne posty