Grzech – atrakcyjne ciastko polane słodką polewą, wykonane z ...

Chcę się podzielić tutaj pewnymi moimi przemyśleniami dotyczącymi grzechu. To taka katecheza, duszpasterska medytacja, konferencja, kazanie? Jak zwał tak zwał.

W centrum chrześcijańskiego życia stoi prawda o grzechu pierworodnym, który z każdego z nas został zmazany w sakramencie naszego chrztu. Ale! Jest grzech i skutki grzechu, tak jak jest rekin i ofiara. Usuniesz wbite szczęki rekina z nogi, ale noga wciąż krwawi, ma nadszarpane tkanki, a części tkanek zabrał ze sobą rekin. Podobnie się dzieje z naszą naturą zranioną przez grzech pierworodny. Z natury jesteśmy nadszarpani, nasze człowieczeństwo jest nadszarpane, wybrakowane, życie nas boli, bo grzech nas nieustannie gryzie albo bolą nas rany przezeń zadane.

Może mamy o sobie zdanie takie, że jesteśmy poukładani, dojrzali, że w sumie to nie ma za bardzo, z czego się nawracać, można swobodnie uwielbiać Boga i oddawać Mu chwałę swoją doskonałością. To jak patrzenie na białą koszulę przy słabym świetle, patrzymy na koszulę i co? Biała jest i tyle. Kiedy natomiast weźmiemy ją pod światło, gdy światło prześwietlające koszulę jest bardzo blisko, wówczas dostrzegamy jakieś cienie, a nawet plamy na koszuli. Gdy światło Boże staje się coraz bardziej intensywne, wówczas prześwietla na wskroś. Dlatego, nie dziw się, że im bliżej jesteś Boga, tym coraz więcej braków widzisz w sobie. Im bliżej jesteś światła, tym więcej ukrytych plam wychodzi na jaw, ale wiesz, po co tak się dzieje? Chodzi o to, by duszę wybielić, wzmocnić jej naturalną niewinność, by nie było w twojej naturze żadnych syfów, żadnych ubytków w materiale. Doświadczanie zbawienia, doświadczanie miłości Bożej rodzi wyzwolenie z tego, co w nas niepotrzebne. Po to Pan zwraca naszą uwagę na nasze braki, byśmy z tym zwrócili się do Niego, by On naprawił w nas wszystko to, co szwankuje.

My nie lubimy zwracać uwagę na negatywne rzeczy, gdy np. słyszymy negatywną uwagę pod naszym adresem, to nie cieszymy się z niej tak jak z jakiegoś pochlebstwa. Lubimy siebie widzieć dobrymi, poprawnymi, niepopełniającymi błędów, nie lubimy dostrzegać, negatywnych cech, plam, to nie jest dla nas miłe. I mamy wybór: chodzimy z poniszczonym człowieczeństwem albo dajemy się wybielić. Wybór należy do każdego z nas. Wiadomo, że wybielanie naszej natury, wiąże się z trudem nawrócenia, z trudem wchodzenia w siebie, z trudem mierzenia się z ze swoją słabością. Aby coś oczyścić trzeba widzieć to, co jest w nas brudne.

Bardziej przyjemnie, bezboleśnie jest żyć z nadszarpanym człowieczeństwie, wygodniej jest nie usuwać plam ze swojego człowieczeństwa. Wszystko jest ok., to inni mają problemy, ja w sumie nie jestem taki zły, jestem, jaki jestem, nie jestem święty, no bo „jakiego mnie Panie Boże stworzyłeś takiego mnie masz”. To nie prawda! Bo Bóg nie stworzył nas perfekcyjnymi, ale jesteśmy stworzeniami w drodze, by stawać się świętymi, czyli takimi, ktorzy mają piękne Boże człowieczeństwo. Każdy z nas rodzi się jako osoba ludzka, ale życie pokazuje, czy stajemy się bardziej podobni do zwierzęcia czy do człowieka. Zwierzę żyje instynktownie, troszczy się o przetrwanie, jak by się najeść, gdzie wyspać, jak coś upolować i gatunek przedłużyć. Człowiek natomiast żyje pełnią człowieczeństwa, kształtuje się we wszystkich sferach: duchowej, psychicznej i cielesnej, Aby wasz duch, dusza i ciało bez zarzutu zachowały się na przyjście naszego Pana Jezusa Chrystusa.

Każdego dnia, pewien cukiernik proponuje nam za darmo słociutkie ciasteczka, z polewą czekoladową, czasem polaną lukrem, posypaną wiórkami kokosowymi i innymi słociutkimi dodatkami. Często nie zastanawiamy się, z czego jest to ciasteczko, wygląd i usilna, wręcz natarczywa zachęta cukiernika sprawiają, że no nie można się oprzeć, trzeba skosztować. Gdy tak delektując się słodyczą polewy chłoniemy owe ciasteczko, po chwili okazuje się, że masa w całości miała pochodzenie z rozmaitych odchodów, masa tego ciasteczka to po prostu zgrabnie uformowany KAŁ. Podobnie ma się rzecz z pokusą i grzechem. Diabeł nie kusi nas na coś odpychającego, co obudziłoby w nas odrazę. On całe zło opakowuje w coś przyjemnego i miłego, zło ma zawsze słodką polewę. Myśli o tematyce erotycznej są miłe, samogwałt jest miły, cudzołóstwo jest miłe. Gdy ktoś cię zdenerwuje, aż ciągnie cię do zezłoszczenia się, nie można po prostu nie skorzystać z okazji. Ale gdy się nakarmisz tym ciasteczkiem zmysłowości, ciasteczkiem gniewu, ciasteczkiem lenistwa i czegokolwiek jeszcze, przychodzą mdłości, to ciasteczko nie jest strawne, organizm duszy źle to znosi, a na dodatek śmierdzi ci z ust.

Nie da się tego ukryć, grzech choćby był popełniany w skrytości odbija się z naszej duszy, a duchowość promieniuje przez nasze ciało. Gdy upadamy w grzech, gdy nie zwyciężamy kusiciela, wówczas mamy doświadczenie, że on, kusiciel okradł nas z naszej godności, wówczas czujemy się niegodni Boga i chowamy się przed Nim w krzaki jak Adam i Ewa w Raju.

Chodzi o to, żebyśmy nie dali się zwieść przyjemności, którą kusi nas ów cukiernik, który zwie się „ojciec kłamstwa”, niosący kiedyś światło, a teraz czyniący mrok w duszach ludzkich. On ma wstręt do zapachu poznania Jezusa, on ma wstręt do wszystkiego, co Jezusowe, a człowiek jest Jezusowy, dlatego tak nas obchodzi, by znaleźć w nas jakąś słabą sferę, szczelinę duszy, przez którą mógłby dostać się do naszego wnętrza. Będzie nas próbował z każdej strony, będzie kusił, dręczył, próbował zniewolić, ale to od nas zależy czy to mu się uda czy nie.

Nasza natura nadgryzana przez pokusy, potrzebuje lekarstw, najskuteczniejszymi lekami na grzeszność są: częsta spowiedź, dojrzałe przeżywanie Eucharystii, a w niej zjednoczenie z Jezusem, które lubię nazywać „dotykiem Boga”. Słowo Boże jest balsamem na nasze bolączki, to jak przykładanie okładu na zranione miejsce. Im więcej Biblii w naszym życiu, tym więcej słodyczy w naszym życiu. Modlitwa osobista to przestrzeń swobodnego oddechu. Modlitwa osobista to duchowe odprężenie. Im więcej i im lepiej się modlimy, tym więcej odprężenia w nas, tym więcej wewnętrznej wolności i radości życia.

Komentarze

Aytorem ciekawej fotki jest mój ziom i współbrat Marcin Radomski.
Poprzedniej zresztą także
Anonimowy pisze…
Zły jest jak Pająk co zastawia na nas sieci...podoba mi się ten kawałek z rekinem ;-) no i od dziś nie jem ciastek, szczególnie czekoladowych ;-) Ziom pozytywnie się rozwijasz! Kontynuuj w mocy PANA! Pozdro!
Wielkie dzienks ziom za wsparcie. Ciekawe jest to, że człowiek wie co jest w środku ciasteczka, a mimo to polewa kusi.
nimm pisze…
... a gdyby tak zlizać polewę a resztę zostawić?... nie da się? ... :)))
No to proponuję eksperyment, drogi nimie uformuj sobie takie ciasteczko z owej masy, polej czekoladą i zliż polewę, resztę zostaw, zobaczymy czy uda ci się nie tknąć ciasteczka?
nimm pisze…
Nie, to kiepski pomysł... nie tknęłabym tego, wiedząc, z czego jest zrobione... i na tę polewę też nie miałabym ochoty. Wydawałoby się wobec tego, że wiedza wystarczy. Ale nie. Jest jeszcze głód. Gdybym była bardzo głodna, to kto wie? Myślę, że w takim razie to głód, który jest w każdym z nas (a który tylko Bóg zaspokaja naprawdę do końca) sprawia, że by go zaspokoić, sięgamy po to, co najbliżej, a co kusi i nęci... A to co zdrowe, choć niekoniecznie pyszne, trudniej przełknąć...
Masz dużo racji. Człowiek wie co jest dobre, a co złe a mimo wszystko...Tu jest jakiś dramat tej naszej wolności, że łatwiej wchodzimy w zniewolenia niż wzrastanie w wewnetrzną swobodę. Bardzo często zło wygrywa z dobrem i jak wobec tego postępować. Pozostaje tylko Miłosierdzie bo widzimy tutaj, że ta owa przeogromna moc może być tylko Od Niego. Nasze możliwości w walce ze złem są niewystarczające, by móc się oprzeć, dlatego człowiekowi tak bardzo potrzebny jest Jezus Chrystus i Jego Duch.
Anonimowy pisze…
nasze możliwości w walce ze złem nie tylko są niewystarczające, ale czasem żadne..po prostu żadne.więc cała moja nadzieja w tym,że kiedy moich sił braknie, On będzie walczył za mnie.
Ja bym ujął to trochę inaczej, walczę Jego mocą, Jego "bronią".

Popularne posty