"Widziałem ciebie, zanim cię zawołał Filip, gdy byłeś pod drzewem figowym" J1,48


Czy słyszysz jak Pan mówi: Widziałem ciebie gdy płakałaś u siebie w pokoju, Widziałem ciebie po kłotni z żoną/mężem, Widziałem ciebie gdy samotny siedziałeś na przystanku; przed komputerem do późna w nocy...Widziałem ciebie.

Czasami wydawać by sie mogło, że kiedy doświadczamy powyższych, a może innych sutuacji, to jesteśmy z tym sami. Nasze uczucia nie wychwytują jakiejkolwiek poza nami obecności. W sytuacji, kiedy czujemy się niezrozumiani, odrzuceni, oszkalowani, samotni, wydaje się nam, że jesteśmy zdani sami na siebie, a tutaj słyszymy stwierdzenie: "Widziałem ciebie" wtedy.

Jest jakiś rozdzwięk pomiędzy tym co czujemy w trudnych chwilach, a tym, o czym zapewnia nas Słowo. No bo kiedy jest nam ciężko, to dlaczego On tego nie zmienia, nie przywraca radości i spokoju. Człowiek wścieka się, klnie, modli się, a tu nic.

Chyba faktycznie On jest głuchy, może ślepy? "Widziałem ciebie". I co się dzieje z Natanaelem? Wyznaje wiarę w Pana i staje się Jego uczniem. On interesuje się mną, tylko moje duchowe radyjko nie zawsze, a w cierpieniu rzadko wychwytuje nadawanie Jego "Boskiej stacji", bo nie reguluję ostrości, tylko je wyłączam.

Natanael usłyszał, że Nauczyciel zna doskonale jego opresje. Nie wiadomo, co tam się działo pod tym drzewem figowym, ale skoro na słowa Jezusa, Natanael tak radykalnie zaregował, widocznie było to coś ważnego. Może Natanael gryzł się tam z czymś, może siedział załamany, może miał wszystkiego dosyć i nie widział sensu dalszego życia?

Któż z nas czasem nie ma tak, jak Natanael?

Jezu bądź ze mną pod moimi drzewami figowymi. Bądź ze mną, kiedy wszystko mnie osłabia, kiedy nie widzę sensu. Po prostu daj mi doświadczyć, że Ty jesteś ze mną, bez względu na to, co robię.

Komentarze

nimm pisze…
Bo świadomość, że On patrzy na mnie... Jego oczy tuż nad moimi oczyma... Jego spojrzenie... to wszystko zmienia. Dopisuję się do modlitwy. Amen.
Super. Znowu bardzo poetycko. Słowo ma w sobie coś pięknego, niesamowitego. Zaczynam trochę rozumieć zamiłowanie w słowie Karola Wojtyły.
nimm pisze…
No, no... :) Gdy źródłem słów i ich celem jest Słowo... Słowa stwarzają rzeczywistość. Warto o nie dbać. Naprawdę prowadzą do Słowa :))
Fajnie, że to dostrzegasz :)

Dzisiaj o 6.00 rano... ciemno... wchodzę do garażu z myślą, że cały świat jest gdzieś tam... po drugiej stronie brzegu... i nagle błysk: przecież Ty mnie widzisz, Jezu...

I za to Ci dziękuję :)
Ojcowie Kościoła mówili o czymś takim jak "stała myśl na Pana", czyli aby zawsze stawiać sobie Pana przed oczy, albo inaczej, nieustanna świadomość, że Pan jest przy mnie, bez względu na porę dnia, roku, samopoczucie. Nie ważne co my sami myślimy o sobie, nie ważne co inni o nas myślą, ważne co Pan o mnie myśli, jak On mnie postrzega.

Popularne posty