Czułość



Słucham sobie teraz utworu "Present tense" pearl jam-u, dokładnie to nie rozumiem tekstu, skupiam się na muzyce, czerpię piękno z muzyki, która nastraja mnie wewnętrznie do refleksji. Ostatnio jakoś chodzi mi po głowie czułość, czułość wobec Boga. Przez pewną osobę zostałem zapytany o rolę czułości na modlitwie.

Tak sobie pomyślałem: wydrzyj z człowieka czułość, to zostanie z niego zwierzę, umierające z głodu miłości. Modlitwa bez czułości wysusza serce. Bez czułości człowiek robi się zgorzkniały, szorstki, nieprzystępny, pełen pretensjonalizmu.

Uczeni jesteśmy: musisz się modlić, musisz być taki i taki i to nas zniechęca, próbujemy i próbujemy i niewiele z tego wychodzi. Może warto inaczej podejść do tego: możesz się modlić, możesz doświadczyć ulgi, możesz doświadczyć wsparcia itd.

Tym co nas wysusza, jest nasz grzech i trwanie w nim. Trwanie w zranieniach, poczuciu krzywdy, wiecznych pretensjach, gniew, agresja, pożądliwość itp.

Zaraz Triduum i kolejny Wielki Post za nami. I znowu może być narzekanie: próbowałem, robiłem sobie postanowienia i jakoś słabo, nie udało mi się, upadłem itd. O co tu tak na prawdę chodzi? O perfekcjonizm? O zachwyt nad tym jak jestem wspaniały? Owszem grzechy trzeba wyeliminować, jeśli chce się pójść do nieba. Tylko kto w nas te grzechy eliminuje? Kto usuwa z naszego życia lęk przed przyszłością, lek poczucia winy, lęk przed pustką?

Jeśli mówię, że nie potrafię, nie mam siły, nie daję rady to po prostu staję w prawdzie. O, taki mały przerywnik, teraz leci Sade "Colour of love", ta muzyka zmiękcza moją chropowatość.

Robiąc sobie przejażdżkę po naszej przeszłości owym wehikułem czasu, dochodzimy do wniosków, że gdzieś są w nas braki, może tej czułości za mało było i teraz są tego skutki. Ta moja chropowatość jest skutkiem braku ciepła, braku bezpieczeństwa, braku czułości. Ta suchość duszy ma swoje korzenie.

Mówi się często, że serce twarde trzeba skruszyć, a ja coraz bardzie przekonuję się, że serce bardziej niż twarde jest po prostu suche i to serce trzeba namaścić oliwą miłością, by dusza zapachniała, by dusza odżyła, odzyskała swoje piękno.

Panie Jezu uczyń czułym moje serce, nawilż je oliwą Twojej miłości, oliwą Twego Świętego Ducha. Ucz mnie kochać, ogarniaj mnie Swoją miłością każdego dnia, bym nie skamieniał, bym nie wysechł z pragnienia i nie musiał udawać. Panie Jezu, co ja dużo będę gadał, wiesz, o co chodzi.

Susan Vega "Luca" i U2 "Miracle drug" na koniec.

Komentarze

nimm pisze…
Jak pięknie... :)Naprawdę można wyczuć odwilż Twojego serca... Czyżby to przez muzę Bóg wlewał w Twoje serce oliwę czułości? No i czas po temu piękny... Wielki Tydzień.... niech nam się wszystkim spełnia w sercach...:)
Dziękuję :)
Anonimowy pisze…
Ziom ty to potrafisz wzruszyć czułością na maxa! ;-) Pozdrawiam i Błogosławionej Paschy!
Ziom wielkie pozdro i dużo przemieniającej łaski na ten czas.

Popularne posty