Odkrywanie potęgi


Po co Chrystus Zmartwychwstał? Ok, zwyciężył śmierć, pokonał grzech itd. Tylko jakie to ma znaczenie dla mojego osobistego życia? Co ten fakt zmienia w moim życiu? Czy zmartwychwstanie Pana ma wpływ na moje życie?

Ten czas, który teraz przeżywam jawi mi się jako odkrywanie potęgi Pana. Odkrywanie i zanurzenie się w nową jakość jaką przyniósł Chrystus. Stanie się nowym człowiekiem, żyjącym pełnią mocy Ducha Świętego. Przecież to, czego doświadczyli Apostołowie po Zmartwychwstaniu Pana, jest moim (albo ma być) moim doświadczeniem. Przecież mnie tak samo jak im objawia że żyje, że jest obecny w moim życiu, że przychodzi do mojego serca pomimo drzwi zamkniętych, pomimo moich oporów, pomimo moich słabości, ograniczeń, lęków.

Tak samo dołącza się do mnie w drodze i Pisma mi wyjaśnia. Daje się poznać przy Łamaniu chleba - na Eucharystii. Przychodzi do mnie, kiedy całą noc nic nie ułowiłem, nic mi się nie udało i mówi, spróbuj jeszcze raz tylko głębiej w swojej duszy, poważniej weź się za swoje życie!

Tak samo przychodzi do mojego życia, choć biorę Go za zrządzenie losu, za cudowny zbieg okoliczności, za łud szczęścia, za uśmiech losu, za ogrodnika.

Tak samo mówi do mnie nie bój się, Ja jestem, popatrz na moje rany!

To wszystko dla ciebie głuptasie.

Ja umarłem abyś mógł przetrwać ciężkie chwile. Nie masz powodów do lęków, by się obawiać przyszłości, skoro Ja jestem twoją przyszłością.

Odpocznij we Mnie. Zanurz się we Mnie, a znajdziesz odpocznienie, a znajdziesz ukojenie swoich jęków, a znajdziesz wyzwolenie i prawdziwa swobodę ducha.

Jam zwyciężył świat

Komentarze

Staszek pisze…
Wydrukowałem sobie tę notkę....
Dziękuję za pomoc.
Pozdrawiam i dużo radości życzę.
MM pisze…
Przychodzi do Ciebie... to szczęśliwy jesteś...
Owszem, a do ciebie?
MM pisze…
mnie już dawno opuścił, przyznaję, to najpierw była moja decyzja, ale teraz jakoś nie chce znowu przyjść. U mnie zmartwychwstania nie było. Ale wiesz co, ten blog ma w sobie coś optymistycznego, fajnie się go czyta. Pozdrawiam.
No wielkie dzienx bo ja prosty chłopak ze wsi jestem:)A z tym zmartwychwstaniem, to nic straconego. Pozdrawiam cię, kimkolwiek jesteś MM.
Anonimowy pisze…
myślę, że On nigdy nie opuszcza nikogo..On zawsze jest, tylko czeka i może nie pozwala siebie zobaczyc.
więc tak sobie myślę MM, że Jezus Ciebie nie opuścił..nie mógłby.
Bardziej my Go opuszczamy, dostrzegamy Jego obecności, nie widzimy Go, bo nie ma w nas łaski wiary. Chcielibyśmy Go na usługi bez szukania Go w Słowie, Lirurgii, modlitwie, łzach, cierpieniu, samotności, wysiłku.
Po prostu mijasz się z Nim na "ulicy" twego serca każdego dnia.
MM pisze…
no właśnie, brak łaski wiary... łaski! tej której podobno udziela Bóg komu chce i kiedy chce, a może czasami komuś nie chce jej udzielić?
Nie traktuję Jezusa jak złotej rybki, uczty z powodu powrotu syna marnotrawnego też nie oczekuję ale kurczę przecież to chyba normalne, że chcę wreszcie poczuć tą miłość, o której w kółko się powtarza. Ale to chyba tylko teoria. No i sorry, za te wywody. Już się poprawiam i silencium...
Nie. Nie chodzi o silentium. Pytaj, szukaj, medytuj. Problem nei jest w tym, że On łaski nie chce udzielić. On może tej łaski udziela, tylko tej łaski się nie widzi albo serducho ma sie zamknięte na łaskę. Może On ma przychodzić na twoich warunkach, dlatego, tam gdzie Go szukasz, po prostu Nie ma Go. Może o tę łaskę trzeba się pomodlić, z głębi serca: Panie objaw mi Siebie. Może też być tak, co często bywa, że człowiek chce widzieć Pana a jednocześnie dalej sobie żyć w grzechu ciężkim. Nie wiem, to takie ogólne stwierdzenia bo nie znam historii twojego życia.
Anonimowy pisze…
kto Go szuka już Go znalazł...
MM pisze…
wiesz, naprawdę zazdroszczę Tobie i innym ludziom wiary, widzę, że daje wam to szczęście, spokój i pewność, że to jest właśnie droga, którą chcecie iść i idziecie. Mimo, że nie jest to łatwe... Te Twoje teksty burzą mój spokój (a może raczej moją obojętność?), chciałoby się poczuć to o czym piszesz już, w tej chwili i pewnie dlatego, że nie można tak po prostu pstryknąć palcami i nagle doznać jakiegoś oświecenia, przychodzi zniechęcenie. Po co to wszystko? I tak nie ma żadnych efektów. Ale ciągle jakiś niedosyt czegoś we mnie siedzi :)
"Bo ja prosty chłopak ze wsi jestem"... Po prostu dobry chłopak jesteś :) Nie gniewaj się za moją bezpośredniość i dziękuję za tą "rozmowę" :)Wszystkiego dobrego!
Wiesz z tą dobrocią to różnie bywa. Gdybym opowiedział ci moją historię życia, zobaczyłabyś, że do jasności idzie się przez ciemność i tak sobie pomyślałem, że być może przeżywasz teraz jakiś trudny okres, może znajdujesz się w takiej duchowej mgle, w której nie widać drogi, celu wędrówki, taki czs również jest potrzebny, można w takim doświadczeniu odkryć, czego tak na prawdę się chce. W takiej mgle, jak nigdzie pragnie się też przejrzystości, a to już jest coś. Tylko doświadczenie przenikliwego zimna może pokazać, jak bardzo pragnie się ciepła. Przyjdzie twój czas przebudzenia, tylko, może trzeba sie trochę uzbroić jeszcze w cierpliwość. Pozdrawiam cię bardzo serdecznie.
MM pisze…
Nic nie piszesz... trochę brakuje mi Twojego optymizmu :) Mam nadzieję, że z Tobą wszystko ok, a ta cisza to tylko z powodu braku czasu. Pozdrawiam.
He he właśnie wszedłem na mój profil żeby coś skrobnąć, a tu patrzę 15 komentarz, a w nim twoje słowa:) He he, optymizmu mi nie brakuje, jakoś tylko ostatnio mało przy komputerze byłem, no i zebrać się do pisania nie mogłem, ale miło ze taka MM-owska sympatia do tej mojej krainy Aweyden, czuj się tu dobrze. Aweyden to taka moja kraina wytchnienia.

Popularne posty