po prostu wiosna

"Viva la vida" formacji Coldplay to album, na punkcie którego po prostu odpłynąłem. To jest muzyka z duszą. Artysta, dotykając piękna, dotyka Boga, w tej wrażliwości, w zachwycie nad czymś, co jest niematerialne, człowiek wchodzi w przestrzeń piękna czystego, nieskazitelnego. Wielu artystów chyba nie zdaje sobie sprawy z tego, czego doświadczają. Teksty mogą wszystko zepsuć, bo jeśli ujmie się w nich coś banalnego, to po prostu porażka.

"Life in technicolor" ten utwór to po prostu coś niesamowitego. Właściwie cały album jest genialny, ma niesamowity klimat. Ostatnie tak mocne wrażenie zrobił na mnie "How dismantle an atomic bomb" U2, po prostu cały album świetny. Niestety jeszcze nie przekonałem się do "No line on horizon".

No cóż, jakiś głębokich przemyśleń nie będzie, może trochę bardziej koncentruję się teraz na życiu niż na opisywaniu życia. Tak to jest, człowiek różne ma momenty. Cóż pisać, wiosna jest, żyjemy w okresie medytacji nad zwycięstwem Chrystusa nad złem. Czas ogromnej łaski, odkrywania na nowo potęgi Pana i wchodzenie w tę wyzwalającą moc Chrystusa Zmartwychwstałego.

Komentarze

Anja. pisze…
Tak, zgadzam się. Też często słucham tych utworów, na mnie działają kojąco, uspokajają mnie. Pozdrawiam :)
Pozdrawiam pozytywną melomankę:)
joasmok pisze…
o ja też lubię Coldplay'a i vivalavide bardzo... tyle mogę napisać.o. :)
No to witaj w klubie:]

Popularne posty