Duchowy detoks



Grzech jawi mi się jako trucizna. Czasem zastanawiam się, dlaczego mam niepokój w sobie na Eucharysthttp://www.blogger.com/img/blank.gifii? dlaczego nie mogę się uspokoić? Przecież nikt mnie nie zdenerwował, a wyrażając się bardziej prawidłowo: na nikogo się nie zdenerwowałem! To dlaczego na Eucharystii taki niepokój, przeżywanie Eucharystii nie w sosie?

Gdy chwilę zastanowię się nad sobą w perspektywie ostatnich wydarzeń, zaraz znajduję odpowiedź, proszę bardzo: tu brak modlitwy, tutaj za dużo grzechów powszednich, które osłabiają i wysuszają duszę. Dlatego na Eucharystii, jak nigdzie indziej, wychodzi ze mnie to, co zapełnia moją duszę. Jeżeli zapełniają ją "bożki pogańskie ze srebra i złota", pseudowartości, od których oczekuję szczęścia, to nie ma co się dziwić, że gdy przychodzi Pan w swoim majestacie, odkrywa moją duszę i jasno widać śmieci w duszy i głośno słychać jazgot, jaki we mnie jest.

Kiedy Pan się zbliża, wówczas ujawnia każde zło, które po cichu w nas siedzi. To zło zaczyna piszczeć, wyć, rzucać się, wywoływać niepokój, wstyd i różne jeszcze nieoczekiwane uczucia.

Może często wydawać się nam, że gdy Pan przychodzi, to będzie tak słodko, miło i przyjemnie. A Pan ujawnia to, co w ciemności duszy siedzi. Nie zawsze jest przyjemnie patrzeć na realną kondycję swojej duszy. Jak wiele tam jeszcze lęku. Realny widok naszej duszy nie jest miły dla oka.

Uwielbiamy święty spokój. Niech jest tak, jak jest, byle gorzej nie było. Wstręt do zmian, wstręt do nawrócenia, jest potencjalnie obecny w każdym z nas. Dlatego Duch Święty nas drażni, drażni naszą pychę, nasz egoizm, naszą miłość własną. Jezus chce naszej wolności, a my chcemy tylko spokoju w tej naszej więziennej celi. Jezus chce naszej pełnej radości, a my ciągle zachwalamy zlewki uczuć wyżebranych od ludzi wokół, które wystarczą na moment, a na drugi dzień się już o nich nie wspomina. Jezus chce Sobą wzmocnić naszą naturę, a my Mu ciągle mówimy, albo dajemy odczuć, że tego nie potrzebujemy.

Lubimy duchowo chorować. Jak już przyjdzie grzech, który zatruwa duszę, paraliżuję, to niech sobie już nas truje, przyjdą Święta, to sobie zapewnimy taki 2-3 dniowy detoks. Dzisiaj bardzo modne są salony odnowy biologicznej, tak wielu z tego korzysta i dobrze niech tak jest. Jednakże najstarszym salonem odnowy jest Kościół Święty, który swoją terapię prowadzi w każdym zakątku świata. Ta terapia to zbawienie, nie kiedyś tam, ale już tutaj, teraz realizowane.

Chcę zdrowieć, pragnę wzmocnienia? Jeśli tak, to może trzeba poddać się różnym zabiegom pielęgnującym duszę. Jeśli pragniesz piękna, wolności, mocy, to daj się prowadzić przez Ducha Świętego i słuchaj, co Miłość szepcie ci do ucha. Nie zamykaj się, nie wyrokuj, daj się prowadzić Jego łasce...

Komentarze

joasmok pisze…
no cóż jakby się głębiej nad tym zastanowić, to taki masaż klasyczny po spiętych mięśniach trochę boli, by nie wspomnieć o drobiazgach typu depilacja zbędnego owłosienia... farbowanie włosów śmierdzi... a piękną opaleniznę zdobywa się kosztem zamknięcia w puszce...
Dlatego akcent ciężkości warto postawić na Salon odnowy duchowej. Chociaż i tu nie obejdzie się bez bólu...
Robert pisze…
Bracie Przemysławie, Trafione myśli, które mnie też tyczą. Rozmawialiśmy już o bliskości Jezusa w naszym zyciu i jego światłości, które prześwietla duszę i widać wtedy każdą małą plamkę. ... najlepszym salonem odnowy duchowej jest sakrament pojednania oraz stanięcie pod krzyżem i obmycie, oczyszczenie naszej duszy wodą i krwią naszego Pana i ... wtedy radość z komunii... ptaki śpiewają, radośnie kołyszą się drzewa, ludzie się uśmiechają. ... poprostu raj na ziemi
No dokładnie Robercie. Gdy grzech leży na sercu, wtedy ciągle coś nie gra, niby wszystko ok, a nie ma radości. Życie natomiast w takiej wewnętrznej wolnosci, sprawia, że jakoś lżej jest żyć, pomimo różnych trudności łatwiej jest cieszyć się tym co jest.
MM pisze…
daj się prowadzić, słuchaj... a jak nic nie słychać? to co? salon odnowy... jeśli jest co odnawiać, szkoda, że nie ma jakiejś radykalnej metody, takiej: raz, a dobrze... jakaś terapia wstrząsowa. Z duszą jest trudniej niż z ciałem :(
No faktycznie. Może tutaj nie tyle odnowa jest potrzebna co wskrzeszenie, przywrócenie do życia....?
MM pisze…
jak Łazarza... "Panie już cuchnie". A mimo to, wrócił do życia.
Także "wszystko się może zdarzyć, gdy głowa pełna marzeń" :)
MM pisze…
co za optymista :) a może raczej: "Znowu w życiu mi nie wyszło,
uciec pragnę w wielki sen (...)
Sam wiem, że zbyt późno jest,
by zaczynać wszystko znów.
Późno, późno, późno..."
Pozdrawiam ;)
Eeeeeetam, nie tak. "Nie poddaj się, bierz życie jakie jest i zrozum że, na drugie nie masz szns" :)
MM pisze…
fiu, fiu, fiu, jaka zmiana... takie nastrojowe zdjęcie... tylko ten Wodnik Szuwarek czy Rusałka za daleko i nie widać dokładnie ;)Piękna, ta Twoja kraina wytchnienia :)
A dzięki, dzięki, a ten wodnik szuwarek to dobrze że tam tak daleko, to vtaki zdrowy dystans. A no pomyślałem sobie, że trzeba zmienić coś trochę tylko ta jasna zieleń po bokach tak mi nie bardzo")

Popularne posty