Modlitwa pragnień


Warto czasami na modlitwie mówić Panu o tym czego pragnę. Można sobie na modlitwie, na kartce papieru, sporządzić taką listę swoich osobistych pragnień bynajmniej nie po to, by Pan wiedział co ma spełnić, ale byśmy przyjrzeli się razem z Nim temu, co leży na dnie naszego serca.

Komentarze

Budynku za plecami na mojej liście nie było...
Dusiak pisze…
Chyba pierwszy raz się nie zbuntuję, i przyznam, że to całkiem ciekawy pomysł :)
pozdrawiam
arwena pisze…
Często ta lista jest wyryta w naszym sercu. Chyba wtedy nie potrzeba pisać jej na papierze.Pan nasze serca przecież zna i wie czego potrzebujemy.
Owszem Pan zna, tylko czy my mamy świadomość tego, czego w głębi serca pragniemy...?
Dusiak pisze…
Zazwyczaj nie :D
Nie wiem czy poruszaliśmy już ten temat, myślę że coś już było. W nas dzieje się wiele rzeczy, których sobie nie uświadamiamy. Brak świadomości tego, co się w nas dzieje sprawia, że różne uczucia nami steruję, a my tylko się zastanawiamy nad efektami tegoż "sterowania", np. "dlaczego jestem taki nieprzystępny" albo "czemu mnie ciśgle coś wkurza" itd. Coś w nas nie gra a my tego niezauważamy, dopiero jak coś nas ostro przyciśnie wtedy zaczynamy myśleć.
Dusiak pisze…
czasem tylko nie wiadomo jak osiągnąć to czego się pragnie!
MM pisze…
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Dla mnie szczęście to nie to gdzie zyje, tylko w Kim żyje, tzn jakimi wartościami się kieruję. Kryteriu szczęścia czy to w małżeństwie czy stanie zakonnym czy kapłaństwie jest Chrystus, Źródło Wody Żywej, On jest tym szczęściem, szczęście poza Nim po prostu nie istnieje i jeśli ktoś uważa, że jest w stanie być szczęśliwym bez Niego, to chyba ma nieprawdziwą koncepcję szcześcia.
MM pisze…
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Ciekawe jest to co piszesz.
Dusiak pisze…
Nawet bardzo ciekawe :) Często łapię się na tym, iż bardzo potrzebuje kogoś..., kto mnie zrozumie tak zupełnie, będzie kochał taką jaką jestem i tylko u jednej Osoby to znajduję. Szukam Go jednak nie tam gdzie jest! A ON czeka i zapewnia o swojej miłości.
Tak mi się wydaje. Jesli chcę zyć miłością, na prawdę czuć się kochanym i nie ważne czy to małzeństwo czy stan zakonny bądź kapłański, najpiew przede mną doświadczenie bezgranicznej, miłości Bożej. Doświadczenie tej miłości odmienia relacje z ludźmi-nie czekam na miłośc od nich tylko wychodzę do nich z miłością, którą zaczerpnąłem od Niego
MM pisze…
Ten komentarz został usunięty przez autora.
No i pozostaje decyzja, skaczę w przepaść wiary pomimo nie pewności albo pozostaję na zeschłej ziemi i nic się nie zmienia. To jest właśnie nadzieja wbrew nadziei, miłość wbrew miłości, zaufanie pomimo wątpliwości. To "chcę coś poczuć" jest już czymś
MM pisze…
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Dzięki. Dobrej modlitwy
Poza tym jeszcze, skoro potrzebny jest drugi człowiek, to może warto rozejrzeć się i pójść na spotkanie Odnowy w duchu Świętym albo na liturgię do Neokatechumenatu
"W kupie zawsze raźniej". Świadomość że inni mają podobnie również niesasmowicie pokrzepia.
Dusiak pisze…
Neokatechumenat przekonuje mnie tylko dzięki jedzeniu :D podobno Pan Jezus ma różne sposoby na przyciąganie ludzi do siebie ;)

Popularne posty