rozważania balkonowe cz. 3
Przejdź przez środek miasta, przez środek Jerozolimy i nakreśl ten znak TAW na czołach mężów, którzy wzdychają i biadają nad wszystkimi obrzydliwościami w niej popełnianymi. W tym zdaniu z księgi proroka Ezechiela, osobiście widzę dowartościowanie cnoty niewinności. Jerozolimą jest świat, ci opieczętowani to ludzie, którzy odróżniają dobro od zła i prowadzą życie po Bożemu. Po Bożemu, nie oznacza, brak trudności, brak słabości. Jest to życie, w którym chcę być blisko Boga i unikam wszystkiego, co może mnie od Niego oddalić. Walczę z samym sobą, z moimi słabościami mocą modlitwy, kierowany tą motywacją, abym zawsze mógł przebywać blisko Pana, bo w Nim znalazłem swoje schronienie. Ta walka ze sobą samym, walka z tym, co kusi, jest czasem bardzo ciężka. Tak jak ciężko jest oprzeć się pokusie zlania się ze światem, pokusie egzystencji w tłumie, egzystencji byle jakiej, miernej i biernej. Chrześcijanin nie może w kwestiach wiary i moralności iść na kompromis ze światem. Chrześcijanin ma pogłębiać w sobie swobodę ducha, a wiec wolność od zniewoleń, wolność, którą czepie się od Mistrza z Nazaretu.
To wzdychanie i biadanie nad obrzydliwościami nie musi przyjmować postaci krytykanctwa i potępiania świata. O wiele bardziej chodzi o wyraźną postawę niezależności wobec moralnej mody i współczesnych hedonistycznych filozofii. Chodzi o nieuleganie filozofii, jaką promuje tzw. świat, czyli: żyj jakby Boga nie było, życie jest tylko jedno, więc hulaj duszo piekła nie ma, rób wszystko, na co masz ochotę, oddaj się sile swoich namiętności i idź za wszystkim, co ciało twe pociąga. Nie wszystko, czego mi się chce jest dobre, nie każdy pomysł na ulżenie sobie w życiu jest natchnieniem od Boga! Trzeba uważnie rozeznawać, co pochodzi od Boga a co nie pochodzi od Niego, lecz jest diabelską pokusą. Czasem granica jest bardzo cienka i łatwo o pomyłkę. Lucyfer nie na darmo jest nazwany aniołem światłości, jego działanie zmierza ku temu by podszyć się pod Boga, stać się bogiem dla człowieka. On, kusiciel, ma bardzo łatwe rozwiązania, zobaczmy jak w grzech zawsze łatwo jest wejść, ale jakże trudno a czasem wręcz bez powodzenia wychodzi się z sideł diabelskich. Wszelkiego typu zniewolenia cielesne (alkohol, narkotyki, pornografia, sex, itp.), czy zniewolenia mentalne (liberalizm moralny, obyczajowa moda, presja otoczenia, itd.) wciągają człowieka bardzo szybko, lecz kiedy człowiek zamierza się od nich uwolnić, wówczas zaczyna odczuwać ścisk sideł diabelskich.
Nie wiem czy przekonaliście się już na swojej skórze, bądź na życiu innych, że dopóki człowiek grzeszy i nic tutaj nie zmienia, wszystko jest ok, ale jeżeli przychodzi postanowienie zerwania z grzechem, kiedy człowiek ma już dość i pragnie się uwolnić, wówczas zaczyna odczuwać ogromną siłę, jaka ciągnie do popełnienia tego samego grzechu. Osiągnięcie niewinności i jeszcze bardziej trwanie w niewinności jest ogromnie trudne, ale możliwe i tutaj głoszę to sam sobie, szalenie trudne jest opieranie się temu, co przyjemne, niewchodzenie w to, co prowadzi do grzechu. Tutaj musi przyświecać motywacja, dlaczego walczę, o co walczę, co chcę w życiu osiągnąć, kim chcę się stać? Dla mnie motywacją jest pełne wewnętrznej wolności dziecięctwo Boże, bogactwo wiary, która daje właściwe spojrzenie na przemijający świat, ukierunkowując obecną egzystencję na wieczność, gdzie jest to, czego ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują.
Komentarze
Taka terapia wstrząsowa, aby sie obudzić z letargu nijakiego życia!
W moim przypadku jest więcej w dalszym ciągu deklaracji i pieknych słów niż tej prawdy, ale ufam, że będzie prawdziwiej i tak jak Pan Bóg chce a nie ja. :)
2. Nie ulegać światu. Bo to jest trochę tak, że mamy bóstwa. Media na przykład. Czytać, oglądać to co dobre...- mega trudne, ale nie można służyć dwóm BOGOM.
No i z grzech jest wyjść trudno, chyba każdy (niestety) tego doświadcza.Ja mam tak, że moje wychodzenie z grzech trwa, trwa, trwa ... a kiedy już mi jest za dobrze -to zaczynam grzeszyć. Bo trzeba pamiętać, że jak jest za dobrze, to też nie jest dobrze :)
3. A ten moment: postanawiam nie robić głupot tj. nie grzeszyć - i to nagłe spadanie w przepaść wszystkich moich spraw, wydarzeń, odczuć... WSZYSTKIEGO, co moje, jest 'dowodem' na istnienie i Boga i diabła. Dla mnie bynajmniej...
4. Motywacja... najgorzej gdy jej nie ma. I tutaj chcę napisać, że nawet jeśli w domu/szkole/etc. nie ma DLA KOGO, to jest BÓG OJCIEC, a dla Niego warto ŻYĆ, pięknie żyć! :)
Dzień dobry - Goedendag; (hudendah)(Goeiedag); Dag (cały dzień)
Dobry wieczór - Goedenavond;
Dobranoc - Goedenacht
Do widzenia - Tot ziens (czyt. tot zins)
Do jutra - Tot morgen
Dziekuję u wel, Bedankt
Jak się pan(i) nazywa - Wat is uw naam?; Hoe heet u?
Nazywam się ... - Mijn naam is ...; Ik heet ...
Jestem Przemek - Ik ben Przemek
Cześć! - Hallo! ; Hoi!
Jak leci? - Hoe gaat het?
Jak się pan(i) miewa - Hoe maakt u het?
Nie mówię po niderlandzku - Ik spreek geen Nederlands
"g" czyta się jako "h"
fajny ten język, jak każdy którego nie trzeba się uczyć ;)