Albo człowiek albo świnia
Człowiek działa po ludzku, świnia po „świńsku”. Jednak, jak patrzymy na życie nasze i wokół nas, widzimy, że te dwie rzeczywistości się przenikają. Człowiek robi wiele ”świńskich” rzeczy, a gdzieś w laboratoriach próbuje się uczłowieczyć świnię. Pan wyrzuca demony i pozwala im wejść w świnie. Świnie prowadzone przez demony giną w morzu. Człowiek który życiem bardziej przypomina świnię niż człowieka, asymiluje takim zachowaniem demony, które prowadzą go do morza świata, gdzie utopi się w światowych odmętach. Jezusowi bardziej zależy na człowieku niż na świniach. Człowieka ocala, a świniom pozwala zginąć. Człowiekiem jestem w pełni wtedy, gdy dbam o moje człowieczeństwo, natomiast upodabniam się do zwierzęcia, gdy kieruje mną zwierzęca filozofia - ” przetrwać i przedłużyć gatunek”.
Znowu pojawia się „albo albo”. Po raz kolejny obrywamy po nosie, gdy próbujemy żyć na zasadzie „i tego trochę i tego też”. Naturalnie są pewne nazwijmy to „mechanizmy”, które dzielimy ze zwierzętami, jednak my w odróżnieniu od zwierząt mamy rozum i wolną wolę, oraz duszę, w której odbija się światło Chrystusa. Zatem nie możemy usprawiedliwiać swoich grzechów na zasadzie „tak to już jest”.
Dlatego, albo przyciągam do swojego życia Jezusa, albo demony.
Komentarze
I to na dzisiaj tyle. Pewnie nie mam racji. Nic o Nim nie wiem. Nic.
Pax