Królestwo wewnętrznie skłócone



Zarzucono Jezusowi, że zbratał się z siłami ciemności i wspólnie prowadzą pewną grę by zwodzić ludzi. Jezus wyjaśnia, że nie do pogodzenia jest dobro ze złem. Nie może być kompromisu pomiędzy grzechem a łaską. Jeśli królestwo ma dwóch władców, to ciągle będzie wojna o dominację. I jeden i drugi władca rości sobie prawo do wyłączności. My jesteśmy stworzeni na obraz i podobieństwo Syna Bożego, Jezusa Chrystusa. Szatan próbuje przywłaszczyć sobie to Boże dziedzictwo. Próbuje nas okraść z naszej niewinności (łaski). Pragnie zburzyć to, co Bóg zbudował, pragnie zburzyć ludzkie piękno i harmonię. A co może zrodzić on, wieczny tułacz? Niepokój, smutek graniczący z rozpaczą, bez nadziei na lepszą przyszłość. Sam pozbawił siebie szczęścia i nie może znieść faktu, że człowiek może być szczęśliwy przy Bogu. Wyparł się pochodzenia Bożego i próbuje pociągnąć za sobą ludzi. A gdzie zmierza? Donikąd. Jeżeli widzimy w dzisiejszym świecie tyle nihilizmu, bezsensu życia, braku wartości, to czy nie jest to dramatyczne działanie kusiciela już nie tylko w życiu poszczególnych ludzi, ale też warstw społecznych a nawet instytucji ustawodawczych? Czy czasem współczesny, tzw. „nowoczesny i postępowy świat” który odrzuca Boga, nie pogrąża się w beznadziejnej otchłani bezsensu i braku celu?

„Królestwem Bożym”, czyli terenem, który jest własnością Boga, którego tak bardzo zazdrości ojciec kłamstwa jest człowiek, jego wewnętrzne piękno i zdolność do tego co dobre. I to tak bardzo złości demona. Człowiek zraniony przez grzech pierworodny i choć wolny w kwestii wyboru, kuszony jest przez kusiciela by zaprzeć się swojego dziedzictwa, zaprzeć się piękna, zaprzeć się Boga. By znieprawić siebie do tego stopnia, że przestanie być podobny do Boga. Stąd konieczność spowiedzi, Komunii św., słuchania Słowa, by wzrastać w swoim podobieństwie do tego, co pierwotne i piękne, a co mieści się wewnątrz samego Boga w Trójcy.

Na ludzki rozum widać, że coś tu nie gra, skoro diabeł, który chce zawładnąć człowiekiem, wygania swoje wojsko z terenu wcześniej zdobytego. Bez sensu jest zdobywać czyjeś królestwo by zaraz potem je opuścić. (Ciekawe, jest bogactwo słowa. Właśnie dzisiaj sobie tłumaczyłem ten fragment Ewangelii z j. niderlandzkiego na polski, tutaj od razu przyznam, że po prostu uczę się niderlandzkiego, a rozważanie Ewangelii oprócz kwestii duchowej ma też pedagogiczne znaczenie dla mnie:). I tutaj, Jezus „przywołał ich do siebie” użyty jest czasownik „roepen”, co się tłumaczy (za) wołać, (przy) wołać, krzyknąć, krzyczeć. Oczywiście, nie koniecznie musi być tu użyte słowo „krzyknął”, chce jednak zadać sobie i wam pytanie, czy Jezus zwracając się do ludzi zawsze tylko „mówił”, „wołał”, czy czasami też nie „krzyczał”?! Nie jestem biblistą, i nie roszczę sobie w tym momencie prawa do obiektywnej interpretacji tego fragmentu, chcę jednak zwrócić uwagę na obraz Jezusa, którego czasami przedstawia się jako takiego „cukierkowego Boga”, pozbawionego odruchów ludzkich. Myślę, że Jezus w pewnych ważnych kwestiach właśnie krzyczał, bo nie mógł zgodzić się by bluźniono Duchowi Świętemu.

Królestwo wewnętrznie skłócone nie może się ostać. Co to jest to królestwo? Jeśli spojrzymy na nie jako na wnętrze człowieka, wówczas możemy zastanowić się nad naszym duchowym wnętrzem. Czy nie jest ono skłócone. Czy w naszym wnętrzu nie ma dysonansu pomiędzy tym co w nas dobre a tym co podsuwa nam pokusa? Oczywiście że tak. Bo skąd tyle smutku, niepokoju, skąd załamania, kryzysy, upadki moralne? Właśnie stąd. Niepokój rodzi się w nas z powodu natury zranionej przez grzech. Dlatego tradycja duchowa Kościoła mówi o konieczności oczyszczenia, oświecenia i zjednoczenia z Bogiem. Oczyszczenie polega na zlokalizowania wroga w obrębie murów. Zidentyfikowanie szpiegów, którzy wtargnęli do nas w owczej skórze, a serce mają napastliwe, ziejące nienawiścią do Ukrzyżowanego. Oczyszczenie, mówiąc w wielkim skrócie, polega na usunięciu z naszego wnętrza śmiercionośnego jadu jakim jest grzech i usunięcie skótków grzechu, a więc wad. Oświecenie to rozpalenie w nas wiary tak, abyśmy słyszeli głos Boga, który będzie coraz bardziej słyszalny i wyczuwalny. Zjednoczenie, to komunia z Jezusem w Jego i mojej śmierci, w Jego i moim zmartwychwstaniu. Trzeba tu od razu powiedzieć, że te trzy elementy (oczyszczenie, oświecenie i zjednoczenie) przeplatają się harmonijnie. Nie ma tak, że raz doświadczę oczyszczenia i już dalej tylko oświecenie, a następnie zjednoczenie. Nie raz możemy się przekonać, że po pięknym czasie np. Wielkiego Postu przychodzą święta, a podczas tych świat lub zaraz po nich wracamy do wymiocin swojej duszy – czyli do tych samych grzechów? (Kto bardziej jest zainteresowany kwestią trzech dróg życia wewnętrznego zachęcam do głębszego studium tego zagadnienia.)

Człowiek niezdecydowany, czyli letni, miota się i męczy sam ze sobą. Chce być wierzącym w Boga, ale chce też korzystać z przyjemności grzechu. I dotąd jak będzie trwał w takim zawieszeniu, ciągle będzie przypominał zrujnowane miasto, zniszczone wojenną pożogą. Trzeba się opowiedzieć, po czyjej stronie jestem.

Komentarze

browncharacter pisze…
To królestwo jest bardzo skłócone. Słychać w nim tylko krzyk, płacz i widać rany po wewnętrznych bitwach. A nieustanne kłótnie zniechęcają do nawracania się wciąż do Boga (przez sakramenty, Pismo Święte…). Nie chcę usprawiedliwiać siebie, na pewno to skłócenie jest konsekwencją grzechu- tak jak Brat pisze, ale…mam przekonanie, że w niektórych przypadkach bardzo dużo zła jest wmówione przez ludzi (szczególnie najbliższych). Jeśli ktoś wmawia całe zło (mówiąc: jesteś najgorszy/a, nic nie potrafisz itd.), to automatycznie rodzi się nienawiść do siebie, a ta kłóci się z miłością Bożą (‘będziesz miłował….jak siebie samego’). Myśli Brat, że właśnie te trzy drogi życia wewnętrznego to droga do uzdrowienia?
No pewnie, że tak. Oczyszczenie z grzechów, oświecenie i zjednoczenie, to droga wewnętrznego uzdrowienia i przebóstwienia nas, z naszymi ranami, kompleksami, słabościami itp. Problemem często jest to, że my pamiętamy co inni o nas myślą, jakie zdanie mają o nas, a czy słuchasz Boga i słyszysz co On ma ci do powiedzenia? I tu właśnie potrzebna nam wiara, potrzebna jest lektura Biblii, żebyśmy zobaczyli, co Bóg ma nam do powiedzenie, co On o nas myśli, jaką przyszłość On nam przepowiada
browncharacter pisze…
Trudno jest słuchać Boga, kiedy nikt obok mnie tego nie rozumie,a potępia.
Poszukam coś o tych drogach...
Dzięki za odpowiedź.
Pax
MM pisze…
No mam nadzieję, że czasem krzyczał. Nie znoszę "cukierkowych" ludzi. No może nie aż nie znoszę, ale im nie ufam, bo albo świetnie się maskują, albo sorry, nie są normalni. Tak czy siak nigdy nie wiadomo co w nich naprawdę siedzi i jaki numer mogą nagle wyciąć.
A Jezus, nie wydaje mi się, że kiedy wyganiał kupców ze świątyni robił to słowami "no wiecie, tak nie wypada". Myślę, że był wkurzony i właśnie krzyczał.
Jak w życiu, kiedy się kogoś kocha i widzi się, że ktoś coś robi nie tak, że nic do niego nie dociera, to krzyczy się, a nawet wydziera, żeby wreszcie coś do tej osoby dotarło. I dla mnie to całkiem naturalny odruch. Cierpliwość i łagodność też ma swoje granice :)

Po tym czytaniu o wyganianiu złych duchów, jest następne o powrocie ich w większej ilości. Nie wiem czy dobrze rozumiem. Czyli np. po tym oczyszczeniu, oświeceniu i zjednoczeniu (albo po którymś z etapów) następuje jakby zmasowany atak, żeby człowieka pozbawić tego stanu, a nawet przekonać, że cały czas jest małym, słabym człowieczkiem, którego można załatwić? Zwykle tak mam po spowiedzi, że prawie na każdym kroku kusi mnie do złego, a jak to już się stanie, wraca "spokój"... Czy wcale nie o to w tym chodzi?

Pisałeś kiedyś o doświadczeniu Boga. Myślę, że niezdecydowani to właśnie ci, którzy nigdy tak naprawdę nie doświadczyli Boga, poznali za to przyjemność grzechu. I z jednej strony wiedzą, że nie powinno tak być, ale z drugiej nie ma tej chęci powrotu, bo nie wiadomo do czego. Ja ich rozumiem.

Spokojnej nocy i miłych snów :)

PS. Ładne zdjęcie.
Myślę, że po części sama odpowiedziałaś sobie na pytanie bo faktycznie kto nie zasmakował tak na prawdę "jak słodki jest Pan" ten faktycznie może znać tylko ten smak a mianowicie smak grzechu i ten smak tylko powraca jako możliwość spełnienia. A w związku z powrotem demona w większej ilości, to trzeba wiedzieć że te 3 drogi nie są takim zabiegiem, który Pan dokonuje od zewnątrz i następnie zostawia takim człowieka na pożarcie demonom. W Ewangelii mowa jest o wysprzątanym pomieszczeniu lecz nie zamieszkanym, a więc mówiąc inaczej Pan nam był potrzebny po poprawić sobie humor, by może też poczuć Go trochę, ale w dalszej perspektywie nie chcę nic zmieniać w swoim życiu, nie chcę Mu powierzyć swojego życia, nie znajduję dla Niego więcej czasu, stąd gdy po wysprzątaniu nie ma Tego mojego coraz bardziej ścisłego zjednoczenia, wówczas moja relacja z Nim jest na dystans a to wykorzystuje demon.
MM pisze…
A widzisz i coś mi rozjaśniłeś. Przypomniała mi się modlitwa wewnętrzna. Np. św.Teresa od Jezusa, zawsze udając się na taką modlitwę, na rozważanie, brała ze sobą albo Pismo Św., albo jakąś książkę, żeby w razie rozproszeń mieć pod ręką coś, co pomoże jej wrócić do modlitwy. Nawet wręcz pisała, że nie ma odwagi modlić się bez takiej książki. Nawet nie korzystając, ale po prostu mając ją przy sobie.
Czyli nie może istnieć pustka. Zawsze coś ją wypełni. Albo znowu grzech, bo łatwiejszy i przyjemniejszy, albo no właśnie, jakieś przełamanie, zaufanie i wiara, że tylko On może tą pustkę wypełnić??? To oczywiście tylko teoria, trudniej to zastosować, ale wiesz, mam nadzieję, że z czasem takie zrozumienie to jednego, to drugiego fragmentu z Pisma poskłada się w całość i wreszcie nie da się postąpić inaczej jak tylko zgodnie z Jego nauczaniem. Bo nie ma innej drogi. Chyba??? Dzięki.
MM pisze…
Lekka, łatwa i przyjemna... Usłyszałam w radiu i tak mi się przyczepiła. Może Ci się spodoba: Kasabian "Goodbye kiss".
spoko, a ja polecam muzykę Johna Mayera, miła dla ucha

Popularne posty