Rozeznanie duchowe


Jeśli chcę poznać swój stan wojny, trzeba mi dobrze przyjrzeć się swojej życiowej walce i rozpoznać wroga, który walczy ze mną i chce mnie zdobyć. Muszę dobrze się rozejrzeć i uważnie popatrzeć co mnie niszczy, co hamuje mój rozwój, co mnie okłamuje i co mnie zwodzi.

1. Dobrze się rozejrzeć.
Jest wiele różnych obszarów, które stanowią dla nas zagrożenie i mogą nas zwieść.
Pierwszym z nich jest świat ze swoją mentalnością. Ów świat to współczesna moda, to także ludzie, którzy funkcjonują jako autorytety współczesnego postępu. Są pewne standardy w świecie, które narzucają pewien określony styl bycia. Wszystko ma być „cool”, szczęście – to „looz” w każdej postaci. W mentalności świata nie ma miejsca w życiu człowieka na cierpienie, na pogłębioną refleksję. W świecie nie ma pojęcia „grzech” czyli wszystko to, co mnie niszczy, co zabija moją wolność, moją miłość itp., a skoro nie ma grzechu, to także nie potrzeba Zbawiciela, no bo od czego ma wybawiać?
Dobrze się rozejrzeć oznacza najpierw zwrócić się do Ducha Świętego o światłe oczy serca. O to, by można było przejrzeć i zobaczyć swoje życie w prawdzie, tak, jak widzi je Bóg.
We właściwym postrzeganiu swojego życia grozi nam również subiektywizm, czyli takie patrzenie na wszystko po swojemu. Nasza ocena sytuacji skażona jest niestety egoizmem. Jako ludzie z natury jesteśmy ograniczeni, a jako ludzie grzeszni narażeni jesteśmy na podatność na pokusy diabła, który jest ojcem kłamstwa, i potrafi imitować wszystko co boskie, by zwieść człowieka swoją fałszywą koncepcją życia. gdy brakuje nam Ducha Świętego, gdy nie ma Bożego życia w nas, wówczas mocno narażeni jesteśmy na pobłądzenie i wydawanie niewłaściwego wyroku o swoim życiu i o innych. Zły duch, który posługuje się dwoma powyższymi obszarami ma taką moc w naszym życiu, jaką sami mu damy. Człowiek mocno zakotwiczony w Chrystusie jest jak dom, którego drzwi są pomazanie krwią Baranka, wtedy anioł zagłady nie jest w stanie zniszczyć tego domu, jeśli natomiast ktoś nie znaczy swojego mienia Krwią Baranka, wówczas staje się łatwym łupem sił wrogich człowiekowi.
2. Dobrze ocenić sytuację.
Czy dotychczasowe moje zabiegi wystarczą by być szczęśliwym. Czy to, jak teraz się modlę zapewnia mi duchowy rozwój? Czy korzystanie z sakramentów w takim wydaniu jak obecny stanowi dla mnie wystarczającą pomoc i ochronę?
Czy osoby, których rady najczęściej słucham, którzy są dla mnie autorytetem zbliżają mnie do Chrystusa?
Czy moja swoista filozofia życiowa idzie po linii z Ewangelią Pana naszego Jezusa Chrystusa?
Czy przed podjęciem jakiejś ważnej decyzji proszę o światło Ducha Świętego i konsultuje swoją decyzję z kapłanem?
Czy to jak żyję teraz z całą stanowczością mogę nazwać szczęściem?
Czy inni będąc przy mnie czują się szczęśliwi czy nie?
Czy Słucham Bożego Słowa i daję Mu się prowadzić?
Te i wiele innych pytań, każdy z nas może zadać sobie samemu, wówczas lepiej dostrzeżemy swoją realną kondycję w świecie. Dobrze jest odpowiedzi wypisać w myślnikach na kartce.
3. Dobrze działać.
Jeśli chcę zwyciężyć w tej walce, muszę zejść do wewnątrz siebie samego, do swojego serca i tam szukać pomocy u Tego, który jedynie może zapewnić mi zwycięstwo.
Trzeba zastosować skuteczne środki zaradcze, które trafią jak lekarstwo właściwie dobrane do konkretnej choroby. Dobrze jest mieć kontakt z kapłanem, by w razie czego móc się poradzić czy podążam we właściwym kierunku. Potrzeba jest także odwagi wejścia w nową modlitwę, w nowe praktyki duchowe, które dadzą wzrost życiu wewnętrznemu. Potrzebna jest tu wielkoduszność i entuzjazm, jak również zapał i wiara, że każda porządna praca nad sobą przyniesie dobre owoce. Dobrą rzeczą jest także lektura duchowa, po prostu czytanie książek o życiu wewnętrznym, tak by móc kształtować swoje myślenie już nie tyle o własne odczucia co o Bożą mądrość, przekazaną w Biblii i Tradycji Kościoła, która nie zawodzi i nie pozwoli błądzić.
A więc:
M o d l i t w a – która rozszerza serce,
S ł u c h a n i e S ł o w a i poszukiwanie tam wskazówek dla siebie;
O b i e k t y w i z a c j a tego co odczuwam (pytać, czy to co odczuwam i jakie mam zamiary jest wolą Bożą).

To tylko kilka krótkich wskazówek, które mogą pomóc w walce duchowej. Niech Pan nasz Jezus Chrystus rozleje Swojego Ducha na nas, byśmy mogli właściwie postrzegać swoje życie i podążać we właściwym wybranym przez Niego kierunku.

Komentarze

browncharacter pisze…
Tak sobie myślę, że jeśli na któreś z tych pytań z punktu drugiego muszę sobie w szczerości odpowiedzieć, że niestety - wiele mi jeszcze brakuje(do szczęścia, do modlitwy takiej która by zapewniała mi rozwój duchowy itd. itd.), to w jaki sposób szukać tej właściwej drogi? Była mowa o konsultacjach z kapłanem. Nie mam z tym większego problemu, bo staram się zawsze zaufać, że przez kapłana działa Chrystus i mam stałego spowiednika, to też jakoś tak trochę samoistnie wiąże się z kierownictwem, ale problem się pojawia, kiedy jeden kapłan odchodzi (na miejsce innego posługiwania), pojawia się drugi z zupełnie innym 'pomysłem', z diametralnie różnymi radami, wskazówkami, naprowadzeniami. Kiedy wracam z takiego spotkania, to mam mętlik w głowie. Nie wiem zupełnie co myśleć i gdzie iść; w którą stronę.

Dzięki za notatkę Bracie!
I do zobaczenia wkrótce ;)
Pax! ;]
Wiadomo, że rozmowy z kapłanem nie zwalniają z własnego poszukiwania. Trzeba Słuchać Boga, słuchać Słowa, modlić się i próbować zrozumieć co Pan chce mi powiedzieć. Warto też dużo czytać o życiu duchowym no i dobrą rzeczą jest bycie w jakiejś wspólnocie formacyjnej
browncharacter pisze…
W tym własnym poszukiwaniu obawiam się subiektywizmu. A co do słuchania Słowa to oczywiste, ale dobrze chyba, aby właśnie kapłan też spojrzał na to - bardziej obiektywnie, tylko właśnie te różnice zdań... Ale to jak wszędzie chyba. Trzeba się z tym liczyć. Co do wspólnoty, ciągle słyszę że jest dobra, wskazana, że warto. Niestety, trudno mi się jakoś odnaleźć w tych różnych wspólnotach.
Pozdrawiam

Popularne posty