Mistrz wolności

Jeżeli nie akceptuję jakiegoś człowieka, nie mogę go znieść, to tym samym pokazuję, że nie akceptuję siebie i nie mogę siebie znieść. Jeżeli uciekam od kogoś, od czegoś, to tym samym pokazuję tylko, że uciekam od czegoś, co jest we mnie samym. Można by tak dłużej ciągnąć to porównanie. Chcę zasygnalizować tylko jedną kwestię: wszystko, co jest na zewnątrz, a co budzi we mnie coś negatywnego: negatywne uczucia, negatywne postawy pokazuje mi problem, który jest we mnie.

To prawda, że problemy są na zewnątrz, ludzie czynią zło itd., jednak jak to wszystko na mnie działa to jest już mój problem i moja praca nad sobą samym. Praca nad rozwiązaniem problemów z drugim człowiekiem, systemem itd., powinna punkt ciężkości mieć w mojej pracy nad sobą samym. Ja mam wypracować w sobie taką wolność, aby to, jak inni czynią, mówią, z całą ich toksycznością żeby mnie nie niszczyło. nie chodzi o to by ich zakneblować, zabić, unicestwić, ale żeby w sobie samym "wypracować" taką miłość, aby ona stała się dla mnie takim duchowym murem, chroniącym mnie przed toksycznością, która jest na zewnątrz.

Jezus uczy wolności. Jego miłość jest Jego największą siłą. Nie używa potęgi fizycznej, potęgi zastępów anielskich. Wybiera niepozorną broń, która okazuje się największym Jego atutem - M I Ł O Ś Ć. Zbity, poniszczony, zachował w sobie miłość. Zobacz Jezusa w Ogrodzie Oliwnym, przed Piłatem, Kajfaszem, żołnierzami. zobacz Jezusa na krzyżu. Do końca zachowana godność, miłość i wolność. Oto człowiek. Oto zachowana godność. Oto nauczyciel wolności. My różnimy się od Niego tym, że w nas jest wewnętrzne pęknięcie, które powoduje rozbicie i podatność na nowe rozbicia. On jest nauczycielem scalenia. On jest nauczycielem godności, On jest nauczycielem relacji. Mistrz relacji, Mistrz komunikacji. Mistrz wewnętrznej wolności.

Komentarze

Popularne posty