Światłe oczy serca



"(...) To stało się po to, aby wyszło na jaw (...)"

Różne rzeczy dzieją się w nas po to, aby ujawnić kondycję własnego serca. Oliwa musi na wierzch wypłynąć. Prawda o sercu musi stać się czytelna. Co we mnie jest. Co mnie prowadzi ku dobru, a co ku złu.

"(...) Światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka (...)"

Każdy z nas potrzebuje światła dla swojego sumienia, by widzieć dobrze, by działać po Bożemu. Potrzebujemy Bożego spojrzenia na nasze sprawy.

Ale

"Słowo przyszło do swoich, a swoi Go nie przyjęli"

Bo gdy Słowo-Światłość się zbliża, to nie od razu robi się jaśniej. Gdy światło się zbliża, to zaciemia dotychczasowy ogląd rzeczy. Gdy światło jest bardzo blisko, wówczas pojawia się ciemna plama, trudność w widzeniu. Trzeba wtedy zdać się na to światło, które przychodzi, i zrezygnować ze swojego sposobu oglądania rzeczy. A to nie jest łatwe. Nie łatwo jest zrezygnować z tego, co moje. Zdystansować się do własnych oczekiwań i własnych pragnień. Dlatego nie dziwię się temu stwierdzeniu, że Bóg przyszedł do swoich, a swoi Go nie przyjęli. Bo człowiekowi wierzącemu wydaje się, że jak żyje z Bogiem, to jego pragnienia i pomysły na życie są tożsame z Bożymi. I jakże wtedy trudno jest przyjąć, że ja, który żyję Bogiem i z Bogiem, mogę chcieć w moim życiu czegoś, czego nie chce Pan. Moje pobożne i piękne pomysły, niekoniecznie są Bożymi, choćby wszystko na to wskazywało.

Na modlitwie, w ciszy spotkania z Nim, ma wychodzić na jaw moje wnętrze. Ma się ujawniać cała zawartość mojego serca. Nie muszę tego wymuszać. Wystarczy działanie Ducha Świętego i milczenie, aby elegancko wychodziło ze mnie to, co faktycznie w sercu mam. Nie łapiesz się czasem na tym, że idziesz na modlitwę, próbujesz się skupić, a tu przypominają ci się jakieś wkurzające rzeczy i czasem przekleństwa cisną się na język? Modlitwa nie przegadana, bardzo ładnie ujawnia to, co w ciemności ukryte. Ile mogę mieć w sobie "antychrystów" - obszarów nie-Bożych, pogańskiego myślenia i odczuwania? Modlitwa jest w stanie to wszystko ujawnić. Głupio nam, kiedy ktoś w nas coś ujawni, coś wstydliwego, upokarzajacego. Dlatego lepiej jest wcześniej samemu poddawać siebie pod osąd Słowa-Światła i przyjąć prawdę o sobie, wówczas czyjś osąd nie będzie bolesny, bo nie będzie czymś nowym. Będzie czymś, co już moje sumienie rozpoznaje i na modlitwie przed Panem ujawnia.

Komentarze

Popularne posty