Modlitwa i pokusa

Pokaż mi Boże szczęście, wolność, miłość, które przelatują mi przez palce. A kiedy mi to ukażesz, wskaż również drogę ku realizacji. Zarówno modlitwa jak i pokusa wiążą się z doświadczeniem jakiegoś emocjonalnego balsamu. Przez emocjonalny balsam rozumiem odczuwanie czegoś, co pociąga, co jest intensywne, co pobudza do działania. To jakiś balsam na sercu, który zachęca do określonego sposobu postępowania. W sumie to ten balsam ma dwojakie pochodzenie, boskie i demoniczne. Trzeba tu sporego światła Bożego, by móc odróżnić, czy to czego mi się chce pochodzi z Bożego natchnienia czy może to pokusa. Dlaczego rozeznawanie jest ważne? Czy niemożna by po prostu kierować się zasada: chce tak zrobić więc robię? Oczywiście można. Tylko. Istnieje tu niebezpieczeństwo pójścia w amoku za rozwiązaniem, które da ulgę, ale które raz, że nie rozwiąże niczego, dwa, że zaprowadzić może w jakąś pustkę egzystencjalną, w jakąś otchłań bezsensu. Dla przykładu. Denerwuje mnie rodzina. Mam jej dosyć. Z każdym się kłócę. Czuję, że nikt mnie nie rozumie. Wyjeżdżam z domu, ucinam kontakt z domownikami. Nie dzwonię, nn ie odzywam się. Jeśli to jest na jakiś krótki czas to jeszcze rozumiem takie postępowanie. Czasem jest potrzeba dystansu, przemyślenia pewnych kwestii. Może nie aż tak jak w przypadku głównego bohatera z "Into the wild" gdzie rodzice umierają z bólu z powodu syna, który uciekł nie mówiąc nikomu gdzie jest i co robi. Co może wtedy czuć rodzić i co sobie myśleć kiedy nie wie gdzie dziecko jest i czy coś się z nim złego nie stało? Maryja i Józef 3 dni szukają 12 letniego Jezusa. Uczucia i myśli rodziców zaginionego dziecka zrozumie w pełni tylko rodzic. Wracając z tej wycieczki myślowej do rozróżnienia pomiędzy łaską a pokusą warto tutaj zaznaczyć, że łaska wiąże się z podążaniem za Panem, z zapieraniem się siebie samego, z badaniem czy tego czego chcę, chce również Bóg? I tu warto z kimś zaufanym i doświadczonym rozmawiać. Wspólnie rozeznawać. Dać sobie czas by się także modlić za daną kwestię i mieć świadomość, że może wyjść i tak, że Bóg będzie chciał czegoś innego niż ja. I wtedy trzeba przyjąć gorzki owoc rozeznania. Modlitwa i łaska zakłada trud, cierpliwość, pokusa natomiast łatwe rozwiązanie i szybką ulgę. Kusiciel wkracza tam, gdzie są ludzkie potrzeby. Wie, że na coś czekam, czegoś chcę, czegoś mi brak. Modlitwa natomiast zakłada robienie miejsca dla Boga, tam, gdzie jest pole walki, tam, gdzie boli. Tam stawać przed Bogiem i tam Go chcieć.

Komentarze

Perła pisze…
Perła...
Dziękuję za tekst. Jak patrzę na własne doświadczenie pokusy i modlitwy to świadomość braku, z mojej strony na modlitwie i bycie przed Bogiem w obliczu walki i zmagania to najczęściej rodzi pokój. Zgoda wewnętrzna na ból i to chcenie Boga o którym piszesz w moim doswiadczeniu jest procesem, zgody ale i zmagania, które rodzi także niezgody. Owa niezgoda to czas strapienia, który krzyczy
o wewnętrzną ulegość Bogu, która jest w deficycie. I tu słowa św. Franciszka, oby to co gorzkie stało mi się słodkie i na odwrót stają się moją modlitwą. Bylebym wiedziała co gorzkie a co słodkie naprawdę i tego chciała. Pozdrawiam.

Popularne posty