Poprawcie postępowanie
Jr 7, 1-11
Jest potrzeba konkretnej korekty życia. Ale jak pracować nad sobą, żeby ta praca nie nużyła. Bardzo często odchodzi się od Boga właśnie dlatego, że nie widać jakichś „efektów” wiary, tzn. nic się nie poprawia w życiu. Człowiek uświadamia sobie, że jest taki sam, jaki był wcześniej, czyli, że jakiś włożony wysiłek w osobistą formację, nie przyniósł pożądanych rezultatów. Możemy zapytać: co poszło nie tak? Dlaczego modlitwa nie działa?
Często w szukaniu efektów modlitwy koncentrujemy się na naszych problemach i patrzymy, czy one się zmniejszają czy nie. Poddajemy się, gdy widzimy, że nasze problemy (może grzechy) są te samy i my w nich tacy sami. To nas frustruje, zniechęca. Składamy broń i wracamy do poprzedniego stylu życia z poczuciem zawodu. Co wtedy, gdy wiara, którą wyznaję nic mi nie daje? W ogóle nie poprawia jakości mojego życia? Zmiana życia, poprawa własnego postępowania, wyrwanie się z grzechów to już konkretne zmiany zachowania. My oczekujemy ich jako pierwszych efektów życia z Bogiem. A może w wierze jest zupełnie odwrotnie, że pojawiają się jako ostatnie. Może pierwsze i zasadnicze doświadczenie wiary to doświadczyć Bożej Obecności i ucieszenie się nią? Nie skupiać się na tym, kiedy to czy tamto w moim życiu się zmieni, kiedy przestane być taki a taki, kiedy ludzie, świat, zmienią się w satysfakcjonujący dla mnie sposób. Może w całym tym gąszczu potrzeb i marzeń, chodzi o Bożą Obecność? Że Jego mogę doświadczyć w dzisiejszym świecie. Że ja, grzesznik z całą gamą moich niewierności i życiowych błędów, mogę nakarmić moją duszę Nim, przychodząc do Jego Źródła, do wodopoju, którym jest modlitwa wynikająca ze słuchania Jego Słowa i karmienia się Jego Ciałem.
Podstawą doświadczenia Bożej Obecności jest Jego Słowo, ukryte pod powierzchnią liter. Żeby dotrzeć do głębi Słowa, trzeba zejść do swojej głębi serca, do tych obszarów w nas, gdzie jest nasze wzruszenie, gdzie są nasze marzenia, gdzie jest jakaś nasza delikatność. Tylko wychodząc ze swoją głębią, człowiek może właściwie zbliżyć się do Niego. On jest głębią. „Głębia przyzywa głębię”. Uczeni w piśmie prosili Jezusa o jakiś znak. I nie było na to zgody w Jezusie, dlaczego? Ponieważ Jezusowa miłość nie jest towarem wystawionym na podziwianie przez potencjalnych klientów. Boga nie da się zamówić przez internet. Nie dostarczy Go kurier. Nie da się Go wcześniej sprawdzić i wypróbować. Nie pomoże tu także opinia innych, którzy już Go mają. Nic mi po świadectwie innych, jeżeli ja pozostanę bez doświadczenia osobistego. Zaangażować się w spotkanie z Nim można dopiero wtedy, gdy wyjdzie się do Niego z pragnieniem nie tyle zaraz zmiany, ile bardziej doświadczenia bliskości i Jego miłującej Obecności. Trzeba się do Niego dostroić, wyciszyć wszystko, co moje, wejść w jakąś pustkę i przywołać Jego Imię. Niech to imię przedostaje się do coraz głębszych obszarów naszej duszy.
Jest potrzeba konkretnej korekty życia. Ale jak pracować nad sobą, żeby ta praca nie nużyła. Bardzo często odchodzi się od Boga właśnie dlatego, że nie widać jakichś „efektów” wiary, tzn. nic się nie poprawia w życiu. Człowiek uświadamia sobie, że jest taki sam, jaki był wcześniej, czyli, że jakiś włożony wysiłek w osobistą formację, nie przyniósł pożądanych rezultatów. Możemy zapytać: co poszło nie tak? Dlaczego modlitwa nie działa?
Często w szukaniu efektów modlitwy koncentrujemy się na naszych problemach i patrzymy, czy one się zmniejszają czy nie. Poddajemy się, gdy widzimy, że nasze problemy (może grzechy) są te samy i my w nich tacy sami. To nas frustruje, zniechęca. Składamy broń i wracamy do poprzedniego stylu życia z poczuciem zawodu. Co wtedy, gdy wiara, którą wyznaję nic mi nie daje? W ogóle nie poprawia jakości mojego życia? Zmiana życia, poprawa własnego postępowania, wyrwanie się z grzechów to już konkretne zmiany zachowania. My oczekujemy ich jako pierwszych efektów życia z Bogiem. A może w wierze jest zupełnie odwrotnie, że pojawiają się jako ostatnie. Może pierwsze i zasadnicze doświadczenie wiary to doświadczyć Bożej Obecności i ucieszenie się nią? Nie skupiać się na tym, kiedy to czy tamto w moim życiu się zmieni, kiedy przestane być taki a taki, kiedy ludzie, świat, zmienią się w satysfakcjonujący dla mnie sposób. Może w całym tym gąszczu potrzeb i marzeń, chodzi o Bożą Obecność? Że Jego mogę doświadczyć w dzisiejszym świecie. Że ja, grzesznik z całą gamą moich niewierności i życiowych błędów, mogę nakarmić moją duszę Nim, przychodząc do Jego Źródła, do wodopoju, którym jest modlitwa wynikająca ze słuchania Jego Słowa i karmienia się Jego Ciałem.
Podstawą doświadczenia Bożej Obecności jest Jego Słowo, ukryte pod powierzchnią liter. Żeby dotrzeć do głębi Słowa, trzeba zejść do swojej głębi serca, do tych obszarów w nas, gdzie jest nasze wzruszenie, gdzie są nasze marzenia, gdzie jest jakaś nasza delikatność. Tylko wychodząc ze swoją głębią, człowiek może właściwie zbliżyć się do Niego. On jest głębią. „Głębia przyzywa głębię”. Uczeni w piśmie prosili Jezusa o jakiś znak. I nie było na to zgody w Jezusie, dlaczego? Ponieważ Jezusowa miłość nie jest towarem wystawionym na podziwianie przez potencjalnych klientów. Boga nie da się zamówić przez internet. Nie dostarczy Go kurier. Nie da się Go wcześniej sprawdzić i wypróbować. Nie pomoże tu także opinia innych, którzy już Go mają. Nic mi po świadectwie innych, jeżeli ja pozostanę bez doświadczenia osobistego. Zaangażować się w spotkanie z Nim można dopiero wtedy, gdy wyjdzie się do Niego z pragnieniem nie tyle zaraz zmiany, ile bardziej doświadczenia bliskości i Jego miłującej Obecności. Trzeba się do Niego dostroić, wyciszyć wszystko, co moje, wejść w jakąś pustkę i przywołać Jego Imię. Niech to imię przedostaje się do coraz głębszych obszarów naszej duszy.
Komentarze