Camino #3












 Dzień II 25.09.2023


Miłośnikiem i głosicielem Chrystusowego krzyża, spraw abyśmy jako uczestnicy cierpień Chrystusa zostali napełnieni radością, gdy się objawi w chwale. 



Miałem naturalne stopery w uszach. Uszy mi zatkało w nocy, i słyszałem hałasu. Dzisiaj śniadania dla mnie nie ma wiec śniadanie będzie za 4km. Sęk w tym że jest jeszcze ciemno. I oczywiście klasycznie nie znam kierunku. Ale doświadczony wczorajszym porankiem wystarczy trzymać się pielgrzymów. Stado nie błądzi.  Wyruszyłem przed 7 rano, jest jeszcze ciemno, akurat nie było nikogo bo wszyscy jedli No i wyruszyłem jak się po 100 metrach okazało w przeciwnym kierunku. Dobrze że jest internet. Pierwszy odcinek szło się jeszcze w mroku. Ale fajne miejsca , cudne widoki mijane po trasie to kwestia nie tylko wczorajszego dnia. W końcu zjadłem śniadanie, porządne, 3 croissanty, jajecznicę, podwójne espresso i sok pomarańczowy. Oczywiście bez odwiedzenia toalety nie ma co ruszać na trasę. Przy stoliku poznałem Niam, z Niemiec. Fajnie sobie porozmawialiśmy. Teraz postój. Godzina 10.42. Do noclegu 10 km jakieś 2,3 godziny. Przydrożna pielgrzymią knajpka. Leci muzyka latynoska. Odpoczywamy sobie. Zamówiłem podwójne espresso, sok pomarańczowy i piwko 0.0. Wiaterek miło wieje. Z takich moich rozkmin, to odnoszę wrażenie, że wielu singli jest tutaj, być może szukają relacji. Nie polecam wyruszać mężom czy żonom samotnie, chyba ze mają bardzo mocny związek i wolno są od obsesji flirtu czy romansu. Zapomniałem wspomnieć, że na poprzednim postoju spotkałem 3 Polaków pielgrzymów, i jednego, który pracuje w knajpce. Świat jest mały. Strzelisty sobie na pamiątkę polskie zdjęcie. Dzisiaj nie idę 28 km jak inni, idę 22 km i nocleg. 

Kolejny postój, i kolejne uzupełniane płynie, dwa banany, i kilka słów do dziennika. Fajne są te postoje. Mała przyczepka z napojami kilka stolików i możliwość na chwile odsapnięcia. Albo widoków do zdjęcia jest mniej, albo jestem zmęczony, bo coraz czeskiej fotografuję piwa bezalkoholowe. 

Ci, którzy we łzach sieją, * 

żąć będą w radości.

Nocle w miejscowości Zubiri. Znalazłem tu jakąś restauracyjkę żeby zjeść obiad. Obsługuje mnie na moje oko 40 paroletni umalowany, z kobiecą fryzurą i makijażom mężczyzna. Świat jest ciekawy. 


Tak przy tej okazji sobie pomyślałem o dzisiejszym świecie, że jest bardzo zagubiony. Szuka nie tam gdzie trzeba. Szuka w różnych wydziwieniach, a Bóg przecież jest tak blisko. No i co? Modlić się za dzisiejszy świat, a może konkretniej modlić się za konkretnych ludzi, którzy pojawiają się na drodze mojego życia. Mogę oczywiście się mylić. Też nie wiem, co jest w drugim człowieku, co pcha go do takich a nie innych zachowań. Chyba chłopak wyczuł, że coś mi nie pasuje, bo sąsiadom to proponował majonez, zagadywał a ze mną cisza. Może to i dobrze. Może to dobrze o mnie znaczy, że jeszcze jakiś kręgosłup moralny jest. 

Komentarze

Popularne posty