Camino #4




























 Dzień III 26.09.2023

Pampeluna. 


Odrzućmy więc uczynki ciemności, a przyobleczmy się w zbroję światła. Ci, którzy słuchają słowa Bożego i wypełniają je. 

Dzisiaj nie chciało mi się wstawać. Jak to się odczuwa często na pielgrzymce  kryzys trzeciego dnia. Zjadłem trochę orzeszków ziemnych popiłem wodą i w drogę. Jakoś tak się stało, że gdy wyszedłem na zewnątrz Ok g. 7.00 akurat nie było nikogo. Ustawiłem sobie Google map profil pieszo do Pampeluny i idę. Jednak nikogo ani przede mną ani za mną. Kierunek właściwy? Właściwy. Wiec idę. Libię delektować się terenem w którym jestem sam. Tylko ja i dal. Czy to egoizm? Nie wiem. Czy to frajda? Na pewno. Bardzo dobrze mi się modli w takich miejscach i momentach. Otworzyłem jedna z kilku aplikacji Camino i zobaczyłem że idę rownolegle ze szlakiem camino, z tym, że ja idę jezdnią a camino górami. Po jakiś dwóch kilometrach wchodzę na szlak camino i spotykam pierwszego pielgrzyma. Dopiero się zorientowałem, że zapomniałem kijków z noclegu. Nie mam ochoty już się wracać. Idę dalej. Droga niestety dalej ciągnie się w paśmie górskim. Widoki ładne, miejsca urokliwie, wzdłuż górskiej rzeki dzisiaj idziemy. Ale łatwo nie jest. Super sprawa był postój, na którym pewien człowiek wyciskał świeże pomarańcze i sprzedawał kubek świeżego soku za 2€. Dzisiaj zaszedłem bez postojowego śniadania. W Pampelunie byłem już o 13.00. Robiłem sobie tylko chwilowe przerwy na odpoczynek i łyk wody. W Albergii po południu spałem 3 godziny. Potem poszedłem coś zjeść na miasto. Kupiłem sobie jeszcze winogrona, pochodziłem po mieście i wróciłem do Albergii. Moim punktem docelowym w tym roku jest Pampeluna. Myślałem zrobić te trasę w 5 dni. Zrobiłem w trzy, nie dlatego ze tak bardzo chciałem, tylko, że noclegów za bardzo nie było po drodze. Pierwszego śnią trzeba było iść i iść. Nie ma przeproś. Chyba ze chcesz nocować pod gwiazdami bez mycia. Miałem chęć iść jeszcze dwa dni. Camino mimo wysiłku wciąga. Jednak patrząc na połączenia komunikacyjne nie miałbym się jak wydostać na powrót do lotniska. Wiec pozostaję przy wcześniejszym planie. Pampeluna kończy mój pierwszy etap camino. Następny za rok jak Bóg da. Dałby Bóg, żeby uzbierała się jakaś ekipa. Wtedy byłoby ciekawiej. Dziękuje Bogu za ten pierwszy smak. Wiem że za rok mój plecak będzie lżejszy. 

Komentarze

Popularne posty