Ucieczka
Czasem jest chęć uciec od wszystkiego i wszystkich. Zamknąć się za masywnymi drzwiami, ogrodzić grubym i wysokim murem, może jeszcze zamontować monitoring i rozwiesić drut kolczasty i jeszcze podłączyć prąd. Żeby było jasne, nie robię tu aluzji do klasztorów lub muru na granicy. Chodzi mi bardziej o kwestię duchową, a mianowicie ucieczkę od życia wśród ludzi. Dlaczego ucieczka? Bo ludzie męczą, patrzenie, słuchanie i przeżywanie różnych napięć, konfliktów i sporów podsuwa czasem jedno rozwiązanie: mieć gdzieś to wszystko, rzucić w pieruny i wyjechać w Bieszczady. O ile samo urwanie się na jeden dzień lub dwa nie jest czymś złym, o tyle przedłużanie się tego na inne dni, miesiące czy już roku staje się ucieczką od życia. I nie chodzi mi o ludzi, którzy wyprowadzili się z wielkiego miasta i zamieszkali np. w Bieszczadach. Nie chodzi mi o kontemplacyjnych zakonników czy zakonnice którzy są powołani do bycia u stóp Mistrza dzień i noc. Chodzi mi np. o mnie samego, który mam powołanie d